wtorek, 20 sierpnia 2013

Modlitwa






Jurij German 1910-1967




Panie, Ty najlepiej wiesz, że wkrótce się zestarzeję. Powstrzymaj mnie, zanim pomyślę, że moim obowiązkiem jest mieć i wygłaszać własne zdanie na każdy temat .

Zbaw mnie od wtrącania się w sprawy każdego człowieka, aby cokolwiek poprawić czy udoskonalić
Niechaj będę człowiekiem myślącym, lecz nie nudziarzem. Pożytecznym , lecz nie despotą. Uchroń mnie przed nawykiem wygłaszania opinii nudnych i szczegółowych. 

Daj mi skrzydła, bym w niemocy osiągnął cel. Zapieczętuj moje usta, jeśli zapragnę powiadomić ludzi o swoich chorobach. Jest ich coraz więcej ,a coraz przyjemniej jest o nich opowiadać.

Proszę Cię, Panie, nie oszczędzaj mnie,gdy będziesz miał okazję dać mi mądrą nauczkę,udowadniając, że mogę się mylić.

Jeśli miałem w sobie pogodę ducha, to zachowaj we mnie to uzdolnienie. Zaiste nie mam zamiaru przemieniać się w świętego: niektórzy z nich,w bliskim kontakcie , są nie do zniesienia. Jednakowoż, ludzie o kwaśnym usposobieniu to dopiero prawdziwe diabelskie nasienie.

Naucz mnie odkrywać dobro tam, gdzie nikt go nie dostrzega i rozpoznawać nieoczekiwane talenty w ludziach, których napotkam na swojej drodze.

Źródło

http://logonia.livejournal.com/tag/jurij%20german




sobota, 17 sierpnia 2013

"Zaczarowany ołówek"






Obszerny fragment "Zaczarowanego ołówka"






To oczywiście tytuł "Dobranocki" . Opisane poniżej zdarzenia i wrażenia nie wiążą się ściśle z animowana kreskówką dla dzieci ale...
Było to w Karpaczu w czasie rozgrywek Ekstraligi juniorów. Miałem przyjemność wspomagać zespół "Stilonu" Gorzów, który walczył o złoty medal.
Było bardzo ciężko. Dopiero na finiszu udało nam się dogonić dużymi punktami rywali.
W bardzo napiętej i nerwowej atmosferze oceny pozycji na szachownicy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Jak zwykle traciliśmy "niesłusznie" i zdobywaliśmy "słusznie" punkty.
W tej zwykłej dla lig juniorskich  i nie tylko sytuacji walki wyróżnił się w naszym zespole Jakub Koitka. Jakim sposobem udało mu się uniknąć przegranej w sytuacjach , gdzie nie było żadnej nadziei Ale nie uprzedzajmy wydarzeń...











No cóż, typowa partia juniorska grana w wielkim napięciu. Tak nam się wszystkim w drużynie wydawało. Jednak to co nastąpiło w przedostatniej rundzie przekroczyło wszelkie granice. 










 
Dlaczego ołówek ? To widać częściowo na zdjęciu. Niestety nie dotarłem do zdjęcia Kojtusia w całej jego imponującej postaci.
A dlaczego zaczarowany? Przepraszam bardzo ale po dwóch takich partiach to chyba jasne!




środa, 14 sierpnia 2013

Z życia Młodzieżowej Akademii Szachowej (2)






Jeszcze o kadrze trenerskiej. Ostatnimi czasy na Akademii pojawiły się w zespole trenerskim nowe twarze.
Są to Bartosz Soćko, Aleksander Miśta, Wojciech Moranda i Krzysztof Bulski.
Ma to na celu ożywienie atmosfery i wprowadzenie nowych sposobów przekazu, które posiada każdy z tu wymienionych.




Wojciech Moranda w akcji . foto z archiwum Anny Domaradzkiej Żyły


 Dobór kadry trenerskiej jest źródłem wielu nieporozumień, niedomówień aby nie powiedzieć pomówień i plotek. 
Dlatego też staram się przedstawić,  jak rzeczy się mają.
Kieruje te wpisy w szczególności do tych, którzy chcieliby rzeczywiście czegoś się dowiedzieć. Czegoś, czego nie można przeczytać lub co trudno wywnioskować z informacji na stronie Akademii.
Opinie ludzi programowo negatywnie nastawionych zapewne takie pozostaną niezależnie od faktów. Taka już jest natura negatywnego nastawienia.
Typowe jest także, ze opinie takie tworzą ignoranci szachowi. Ignoranci tak zawodnicy, jako i trenerzy. Rzekomo robią to z pozycji tzw. "kibica". 
Nie spotkałem jeszcze kibica, który o przedmiocie swego kibicowania mówiłby i pisałby tylko negatywnie. To chyba raczej kibol i to drużyny przeciwnej.
W dodatku brak tu jakichkolwiek argumentów merytorycznych.
W swej nieznakomitej większości są to anonimy a w sumie przypomina mi to motyw z książki "Chłopcy z Placu Broni". Uczniowie pewnej szkoły założyli nieformalny rzekłbym Związek Zbieraczy Kitu.
Do obowiązków statutowych członków owego Związku należało - oprócz pozyskiwania kitu - jego przeżuwanie aby nie wysechł.
Pomysł niby jest ale cel dość wątpliwy. 
Choć nie wiem, czy tutaj nie należałoby mówić o związku wciskaczy kitu.
Przypomina to także charakterystyczny dla tragedii greckich chór rozpisany na glosy (w tym przypadku z głosem wiodącym). 

Wracając do Krzysztofa Pańczyka: ani ja, ani Jerzy Konikowski nie uczestniczyliśmy we wzmiankowanej sesji ale ja byłem w Koszalinie, pracując z juniorami z wybrzeża.
Na bieżąco słuchałem opinii juniorów, biorących wtedy udział w wykładach Krzysztofa. To właśnie te opinie były podstawą do dalszych decyzji kierownictwa Akademii. A były one diametralnie różne od opinii Jerzego Konikowskiego. 
Ciekawe skąd On je pozyskał..





niedziela, 11 sierpnia 2013

Obrona Ragozina wczoraj i dziś





Wiaczesław Ragozin




Szachista niezwykle oryginalny ceniący nade wszystko inicjatywę i doskonale wyczuwający względną wartość figur. Wieloletni sekundant Michaiła Botwinnika, mistrz świata w grze korespondencyjnej i oczywiście twórca obrony ,którą później nazwano jego nazwiskiem.
Obrona ta to można rzec Obrona Nimzowitscha tylko zamiast uderzenia w centrum pionkiem c czarne grają Sc6 i zamierzają rozbić centrum poprzez e6-e5.
Tu pozwolę sobie na małą dygresję. Bardzo często początkujący juniorzy stawiają skoczka przed pionkiem c ale niestety bez intencji zagrania e6-e5. Zresztą jeśli chodzi o szachy juniorskie to jednej z całkiem nieźle grających juniorek ( nazwisko znane redakcji) udało się wedle jej słów: "zagrać Wariant Najdorfa bez a6!"
W roku 2012 ukazała się książka Władimira Barskiego "Zaszczita Ragozina" licząca sobie 360 stron opowieść o powstaniu tej obrony, ideach strategicznych ilustrowana dobrze dobranymi przykładami.










Barski cytuje Ragozina i wychodzi na to, że obrona ta powstała jakby z przekory!
Otóż w roku 1924 Alechin podsumowując dorobek debiutowy Turnieju w Nowym Jorku wyraził przekonanie, że stawianie gońca na b4 w gambicie hetmańskim nie wróży czarnym niczego dobrego. wskazywał też na "prostą " drogę do uzyskania przewagi poprzez 6.Ha4. jak się później okazało posunięcie to nie jest w ogóle groźne dla czarnych.
Ragozin już w latach trzydziestych pokazał wiele ciekawych idei, związanym głownie z blokadą po białych polach. Zanim przejdziemy do partii proponuje rozważyć zakupienie innej bardzo ważnej książki. Jest to kapitalna praca Izaaka Lipnickiego.







Książka ta zrobiła tak duże wrażenie na Fischerze, że zaczął grywać Obronę Ragozina!
W Łodzi w bibliotece uniwersyteckiej był to w dawnych czasach ,gdym pacholęciem szachowym był jedyny egzemplarz tej książki w Łodzi! Obecna wydanie jest poprzedzone przedmową Karpowa.
Jest to wybitna praca bo znajdziemy tam zarówno przegląd idei strategicznych, ważne dla teorii partie ,analizy oraz zalecenia jak pracować w ogóle nad debiutami.
A teraz dwie partie podzielone przez czas ale połączone wspólną ideą.









A teraz współczesna interpretacja obrony Ragozina.










piątek, 9 sierpnia 2013

"On wcziera nie wiernułsa iz boja"











Dziś rano , jak zwykle rozpocząłem dzień od porannej prasówki -  przejrzenie e - maili, sprawdzenie wiadomości, etc. Otworzyłem pocztę i odczytałem, że nie żyje mój były kolega klubowy - 28 letni arcymistrz rosyjski Igor Kurnosov. Był to prawdziwy szok...Niestety potwierdzenie tej smutniej informacji znalazłem także na stronie Cheesbase.
Igora poznałem w zeszłym roku, graliśmy w jednej drużynie w lidze niemieckiej. Po kilku rundach zasłużył na swój przydomek - Terminator - zaczął turniej od 5,5 z 6.  http://www.schachbund.de/SchachBL/saison2012-13/beds.php?liga=bl&team=SV%20Wiesbaden&spieler=Kurnosov,Igor
 Był człowiekiem spokojnym, otwartym i dowcipnym. Żałuje, że mieliśmy mało możliwości wspólnej analizy, jednak nawet zwykła ludzka rozmowa z Nim należała do przyjemności. 
Przypomina mi się całkiem niewinna anegdotka z naszym udziałem.
Mianowicie, w naszej drużynie mieliśmy dwóch Igorów -Kurnosova i Khenkina.
Aby ich odróżnić zaczęliśmy z Krzyśkiem Bulskim nazywać jednego  Kurą a drugiego  Heniusiem.
Podczas jednego ze śniadań powiedziałem o tym "Kurze", który uśmiechnął się półgębkiem i powiedział, ze jak był małym chłopcem to jeden z kolegów z podwórka też Go tak nazywał.
Skończyło się bójką ,z której "Kura" wyszedł zwycięsko. Poczułem się nieco nieswojo ale "Terminator" uspokoił mnie, że mi się jednak upiecze.
Igor był typem walczaka, grał do końca, siedział przy desce cały czas, liczył do końca .Poniżej próbka Jego możliwości, których niestety niedane będzie Mu rozwinąć. Jego kolega V.Papin napisał, że Igor miał plany nie tylko szachowe - w sierpniu miał brać ślub.
Zginął 8 sierpnia 2013 ok. godz. 2.45 w nocy czasu miejscowego w rodzinnym Czelabińsku potrącony śmiertelnie przez samochód.
R.I.P Igor






 







Wpis i komentarz do partii: Marcin Tazbir 






niedziela, 4 sierpnia 2013

Z życia Młodzieżowej Akademii Szachowej (1)








                                                            Foto ze zbiorów Anny Domaradzkiej- Żyły

 



Zarzekałem się, że niczego nie napiszę o MASz ale zmieniłem zdanie. Sadzę, że prawie dziesięcioletni staż w Akademii daje mi upoważnienie do wypowiadania się na ten temat.
Impulsem są też dla mnie niepochlebne wypowiedzi na temat zarówno kierownictwa Akademii, programu szkolenia jak i trenerów w szczególności.
Zacznijmy od doboru kadry trenerskiej.

Ogólnie rzecz biorąc kryteria są następujące:
1) Sukcesy szkoleniowe trenera przejawiające się w postaci medali w MŚ, ME i MP
2) Formalne uprawnienia trenerskie
3) Tytuł szachowy
4) Szeroko pojęta kultura szachowa
5) Uczestniczenie w życiu szachowym czyli prowadzenie zawodników w czasie MP, DMP
6) Publikowanie swych prac w postaci książek, artykułów 
7) Umiejętność przekazywania wiedzy czyli tzw. zręczne środki
8) Umiejętność nawiązywania kontaktów z uczniami
9) Umiejętność pracy w zespole.

Poszczególne kryteria wymieniłem nie w kolejności  ważności a jedynie po to aby uzmysłowić jak są dobierani trenerzy współpracujący z MASz  
Poszczególne punkty zapewne wymagają rozwinięcia ale jeśli nie wzbudzą wątpliwości to pozostawię je w takiej postaci.

Korzystając z okazji słów kilka o Krzysiu Pańczyku . Mniej zorientowanym polecam link

http://www.blog.konikowski.net/2013/01/25/nie-ma-dla-niego-miejsca-w-masz/


Prezentując osiągnięcia sportowe i edytorskie Krzysia Jerzy Konikowski nie wymienił żadnych jego osiągnięć jako trenera.
 W dodatku informacja jest nierzetelna bo Krzysztof Pańczyk współpracował z Akademią!
Było to w roku  2006 w czasie sesji w Koszalinie.
Zrezygnowano z dalszej współpracy . Znam szczegóły ale nie jestem upoważniony do ich upublicznienia.
Jakie by jednak nie były brak tej informacji jest istotny przy ocenie zjawiska.