sobota, 8 października 2016

Życzliwi inaczej




Na "pewnym blogu" ukazał się kuriozalny tekst mogący wraz z komentarzem rozweselić każdego w ten jesienny, słotny czas.
Cytując fragment z mojego blogu niejaki Skoczek2 podał listę osób, które poparły mój wpis.
Ciekawa sytuacja, gdyż prezentowanie tej listy ma być rodzajem publicznego napiętnowania osób, które publicznie wyraziły swą opinię! Ośmieliły się wyrazić swą opinię niepochlebną dla blogu J.K., co, jak wiadomo, jest skandaliczne, niedopuszczalne i szkodzi interesom polskich szachów.
Aby było ciekawiej, nazwiska zostały podane przez anonima ukrywającego się pod pseudonimem.
Swego czasu na tym samym blogu pewien anonim żądał jawności!
Mrożek się chowa!
W komentarzu do tego wpisu jakiś inny anonim (lub ten sam cudownie rozmnożony) nakłania do złożenia zawiadomienia do prokuratury o nakłanianiu do popełnieniu przestępstwa w związku z cytowanym komentarzem Roberta Krasiewicza.
Pewien blog
Czemu sam nie złoży takiego zawiadomienia, przecież ma do tego prawo?
Musiałby się jednak chyba ujawnić...
Na zakończenie - zapewne gdyby prokuratura pozostała niezainteresowana- radzą zwrócić się do Prezesa Delegi!
Ale jaja! ale jaja!


piątek, 7 października 2016

"Wychowywać porządnych ludzi" (1)



Odszedł wielki miłośnik szachów oddany im bez reszty. Postaram się w cyklu wpisów przedstawić swoje wrażenia z kontaktu z tym wybitnym człowiekiem, choćby był to kontakt głównie poprzez literaturę.









Z postacią Marka Dworeckiego spotkałem się po raz pierwszy w roku 1973 w Polanicy Zdroju. Grałem przed południem w turnieju juniorów a późnym popołudniem obserwowałem z zapartym tchem zmagania arcymistrzów.
Mark Dworecki sprawiał wrażenie mruka ale znacznie silniej przemawiała do mnie jego gra. Grał szybko i pewnie. O ile pamiętam to w wolnym dniu wygrał turniej błyskawiczny z rezultatem 100%!. Grali tam uczestnicy turnieju oprócz Włodka Schmidta.
W turnieju głównym Dworecki podzielił z naszym asem 1-2 miejsca.
Miałem okazję zagrać także w symultanie z Markiem Dworeckim z uzyskałem remis.
Wówczas nie było takiego obiegu informacji jak dziś a i Dworecki był jeszcze i zawodnikiem i trenerem. 
Oto jego partia z polanickiego turnieju. Grana dość szybko i pewnie i ...nieco podejrzanie



Pozycja po 15.Wd1


Jak się okazało jego przeznaczeniem stała się praca trenerska . To w tej roli stał się znany i ceniony. Lista sukcesów jego uczniów jest długa. W dwutomowej książce "Kniga dla druzjej i kolieg" kilka stron jest zapisanych nazwiskami tych z, którymi Mark Izrailowicz współpracował.
Są tam zarówno mistrzowie świata juniorów jak i wybitni arcymistrzowie tacy jak Hubner. Jest także Aleksandrija, która dzięki współpracy z M.D  "zaledwie" zremisowała w meczu o mistrzostwo świata.
Żywiołem Marka Dworeckiego była przede wszystkim analiza. Jak najgłębsza, wszechstronna , mająca na celu dojścia do prawdy analitycznej.
Bardzo lubił pewne obszary szachów takie jak końcówka czy wybrane elementy strategii takie jak np: profilaktyka. 
Badał partie szachowe z wielu punktów widzenia aby mieć jasność dlaczego zostało wykonane takie a nie inne posunięcie. Próba znalezienia algorytmu posunięć jest przecież podstawą właściwej diagnozy a co za tym idzie zastosowania odpowiedniej "terapii".

Proponuję jeszcze zobaczyć w tym wpisie arcyciekawą partię w, której a Dworecki ograł w końcówce samego Smysłowa!



Pozycja po 16.Wd1. Jak powinny zagrać czarne?





Dworecki pokazał w komentarzu gdzie czarne się pomyliły, jednak intrygowało go dlaczego tak wybitny znawca końcówek jak Smysłow poszedł na taką pozycję. I po kilku miesiącach zobaczył poniższa partię.




Pozycja po 12.Ha4


Smysłow szedł przetartym przez siebie samego szlakiem i okazało się, że nie docenił możliwości tkwiących w pozycji.
Jak widać nawet mistrzowie świata mylą się.




środa, 5 października 2016

Zwidy blogera z Pabianic


Jak się można było spodziewać Krzysztof Długosz niczego nie zrozumiał niestety.

"Były, dobry zawodniku i trenerze - każdy tytuł czegokolwiek ma jedno, jedyne zadanie - zwrócić uwagę na treść. Partia była bardzo ciekawa i ostra (takie lubię!). Dzięki mojemu anonsowi na "Szacharni" oglądano ją kilkaset razy. Ani słowem nie napisałem, że Teclaf grał źle, że się gdzieś pomylił, że coś tam, coś tam". 


Tak jest zawsze, gdy chodzi przede wszystkim o ilość kliknięć. Dla mnie to akurat nie jest najważniejsze. Jak można twierdzić, że brak tu oceny gry Teclafa skoro miał figurę więcej i nie wygrał? To normalne jest? Długosz chyba sam nie rozumie co pisze.



"Czyżby Świciowi zaczęło się wydawać, że mi się pomieszało w głowie i nagle, ni stąd, ni zowąd zacząłem juniora obrażać? Nie jestem lekarzem, ale to się jakoś nazywa!"


Jestem nawet przekonany, że Długoszowi się pomieszało w głowie. I nie potrzeba tu lekarza aby poznać przyczynę. Nie pierwszy to raz.


Po nieuku Długoszu przejął mistrzynię Polski juniorek do lat 14, która już nigdy takiego osiągnięcia nie powtórzyła, nie mówiąc o jakichkolwiek postępach."


Doskonale pamiętam - i nie tylko ja - jak Monika wygrała MP w Sękocinie . I co robił przez cały czas trwania turnieju jej ówczesny trener i sekundant. Jak ją wspomagał i jak przygotowywał do partii. Tak intensywnie, że aż telefonowano do mnie z Łodzi w odpowiedzi na interwencję organizatorów.
Na ten temat i o dalszych wynikach Moniki rozmawialiśmy nie raz i nie dwa . Najwyraźniej kolega Długosz ma amnezję co można zrozumieć. 
Przyczyna późniejszych słabszych wyników ( srebro i czwarte miejsce) jest prozaiczna. Monika zamierzała zdawać na studia medyczne co tez uczyniła.
W tej sytuacji nie miała już motywacji i zatem czasu na dodatkowe zajęcia szachowe.

"Dzieci aktualnie prowadzone w Pabianickim Towarzystwie Cyklistów przez Świcia nie grają w żadnych rozgrywkach szczebla centralnego!"

Nie jest to prawdą a koledze Długoszowi pozostawiam jako lekcję domową  dojście o kogo chodzi.
Grupa dzieci z jakimi się obecnie spotykam to głównie początkujący. Jakim zatem sposobem mieliby grać w imprezach szczebla centralnego?
Większość z nich pierwsze turnieje szachowe ma jeszcze przed sobą.
A Krzysztof Długosz to w parku szkoli obecnie przyszłe mistrzynie polski?
Wspomniane szkolenie w PTC jest jedną z form mojej działalności na niwie trenerskiej.
Szkolę jeszcze kilka osób występujących całkiem przyzwoicie w imprezach centralnych.
O tym kolega Długosz nie wie ale przecież nie musi. Wystarczy , że walnie jak nie przymierzając gołąb na parapet i już jest!



"I na koniec - doszukiwanie się przez Waldemara Świcia w tytule posta jakiejkolwiek "oceny pozycji po kilku posunięciach" jest, aż trudno mi znaleźć określenia. Każdy widzi to, co chce widzieć! No cóż, wiek robi swoje. Życzę zdrowia!!"

Figura została "zabrana" we wczesnym stadium debiutowym i sam tytuł zawiera zatem ocenę zarówno pozycji jak i gry Pawła. Czy jest normalne, ze bierzemy figurę i nic?
W przypadku blogera z Pabianic też coś robi swoje ale dodam, że to nie wiek.
Życzę powodzenia ale trzeba się spieszyć z leczeniem dopóki nie jest za późno.



"Kwiatki" blogera z Pabianic




Niechętnie odrywam się od świata partii szachowych ale stężenie głupoty niekiedy niejako wymusza na mnie reakcję. 
Do tej pory blog Jerzego Konikowskiego nie miał sobie równych w dziedzinie mieszania i mącenia. I choć w dalszym ciągu wiedzie w tym prym to Krzysztof Długosz z Pabianic też bywa niezły.

Nowe szachy po rosyjsku! Paweł Teclaf w debiucie wziął figurę i dał radę ... zremisować!?



To cytat z "Szacharni" a tytuł dotyczy partii Lomasow - Teclaf. 
I jest obraźliwy dla Pawła. który w żaden sposób sobie na to nie zasłużył.
Paweł cały turniej walczył jak lew. Był w czołówce a w rzeczonej partii spotkał się z  zawodnikiem, który miał w tym momencie 100%.
Został rozegrany tzw. Atak Perenyego, gdzie białe ofiarowują figurę za szybki rozwój ,  a obecność pionków na f5 i g5 ( lub g4) znacząco utrudnia czarnym normalny rozwój figur.
Przyznam, że z obawą obserwowałem tą ostrą partię ale Paweł zdał egzamin i ustał.
Gra była na tyle skomplikowana, że trudno mi bez dokładnej analizy powiedzieć coś na temat jej przebiegu. Jednak pewne jest co następuje:
1) Paweł istotnie wziął w debiucie figurę ale ta figura została przez przeciwnika świadomie oddana a nie podstawiona.
2) Atak ten jest niezwykle niebezpieczny i jak do tej pory nic mi nie wiadomo jakoby czarne mogły wykorzystać przewagę materialna.
3) Krzysztof Długosz jest nieukiem szachowym i byłoby lepiej aby się dwa razy zastanowił zanim napisze coś na temat oceny pozycji po kilku posunięciach.
4) Zacytowany tytuł wpisu jest obraźliwy dla Pawła bo sugeruje, że grał on po prostu z figurą więcej i nie potrafił wygrać.

Wnioski pozostawiam wzmiankowanemu blogerowi ku rozwadze.