piątek, 27 września 2013

Z książkami Szereszewskiego i Dworeckiego w bagażu





Magnus Carlsen
chesspro.ru





Michaił Szereszewski znany jest w Polsce przede wszystkim z książek  "Kontury endszpila" i " Strategia endszpila ". O Marku Dworeckim powinien wiedzieć każdy kto poważnie traktuje szachy lub jest pasjonatem ( najlepiej łącznie).
Czemu przywołuję właśnie ich nazwiska?
Jakiś czas temu przeczytałem na chespro.ru wywiad Jewgienija Atarowa z Magnusem Carlsenem


Pozwolę sobie zacytować kilka jak mniemam ciekawych fragmentów:

Ile czasu poświęcasz szachom?

Trudno policzyć. Gdy jestem na turnieju szachy zajmują cały mój czas. W tym czasie jestem skoncentrowany w 100% na grze. Mam wyłączony telewizor, telefon, nie ma mnie dla nikogo...
Gdy jestem w domu? Jeśli nie mam zgrupowania i wyjazdu na jakiś turniej to wogóle nie zajmuję sie szachami.

W ogóle się nie zajmujesz?


Absolutnie!

I w żaden sposób nie podtrzymujesz "sportowej formy"?

Jeśli mi się zachce to mogę coś popatrzeć,coś co mnie zainteresowało. Lub powiedzmy świeże partie...Nic konkretnego. Trudno tu mówić o jakichś ukierunkowanych zajęciach. Może się to wydawać dziwnym ale czerpię spore korzyści ze zwykłego przeglądania partii. Nie analizuję ich, nie włączam modułów tylko przerzucam jedna po drugiej , patrzę na nowe idee, kto jak gra. (...)

Zatem Twoje zrozumienie szachów, wyczucie pozycji - wszystko to jest ludzkie?

Myślę, że tak. I moje fundamentalne wyobrażenie o szachach budowało się bez udziału komputera.
Takie było moje spojrzenie na szachy i moje wyobrażenie o walce.

Czy pamiętasz swego pierwszego trenera szachowego?

Tak, przejrzał kilka moich partii, porozmawialiśmy...Dał mi kilka książek: Szereszewskiego o końcówkach i podręczniki Dworeckiego. Początkowo był to cały mój szachowy bagaż.

Czyli nie możesz wskazać kogoś kto "ustawiłby" Ci grę?

Stało się to znacznie później. Jednakże bardzo dokładnie przestudiowałem to co mi dał.
Wchłaniałem "radziecką szkołę szachową"

Poczułeś , że Twoja gra zmieniła się po przestudiowaniu tych książek?

Tak, zacząłem lepiej się orientować na szachownicy, lepiej oceniać pozycje.(...)

Szachy zmieniły się w walkę baz debiutowych! Griszczuk nie tak dawno powiedział, że teraz szachy to w 80% praca nad debiutami.

Mniej więcej tak to jest.

Jednak ...Przy spojrzeniu na twoje partie powstaje wręcz przeciwne odczucie.

Z pewnością dlatego, że gra środkowa i końcówka podobają mi się bardziej niż debiut.
Podoba mi się, gdy partia szachowa przeradza się w rywalizację myśli a nie w bitwę domowych analiz. Jednak coś takiego zdarza się niestety nie tak często.

Czy to Cię rozstraja?

W pewnym stopniu tak ale co mogę zrobić?

Więcej pracować nad debiutami tak jak pozostali...

I tak zajmuję się nimi bardziej niż chciałbym.

Jednak przy tym ustępujesz w debiucie czołówce.

Tak, dla nikogo nie jest sekretem, że jeśli chodzi o jakość przygotowania debiutowego i Kramnikowi i Anandowi i wielu innym. Mają znacznie więcej doświadczenia ,opracowań... Są w tym wielkimi specjalistami. ja staram się prawidłowo rozlokować swe figury na szachownicy tak aby ta ich przewaga nie była tak wielka aby od razu nie przegrać. (...)


Czy nie zdziwił go (Kasparowa) poziom Twojego przygotowania debiutowego?

Tak był zszokowany , gdy się okazało jak mało wiem. Ale nie zatrzymaliśmy się na tym problemie. Podzielił się ze mną metodami pracy nad debiutem i jestem mu za to wdzięczny. Zrobiłem ruch w tym kierunku dzięki niemu.(...)

Nie tak dawno w wywiadzie Kramnik stwierdził, że Carlsen "przeskakuje" debiut. Jak to często bywa z zawodowcami nie rozwinął wypowiedzi, uznając ją za wystarczającą. Rzecz jasna Carlsen musi wiedzieć co i w jakim miejscu "przeskoczyć" . Pracuje nad debiutami ale w zupełnie inny sposób niż gracze z czołówki. Kramnik uważa, że to jest przyszłość szachów a on sam ( Kramnik) całą swą karierę szachową związał z innym sposobem nauczania debiutów i nie widzi możliwości aby to zmienić.

Wielcy gracze nie dają zamknąć się w formule do jakiej przywykliśmy. Jednak dla nas ciekawy jest początek drogi szachowej Carlsena. Sądzę, że wymienione książki pomogły mu ukształtować podejście do szachów. Jego technika w grze środkowej i końcówce nie wzięła się znikąd.



-

piątek, 20 września 2013

Człowiek i komputer




Deep Rybka


Dzisiejszy dzień powszedni w szachach to używanie komputera do analiz, przygotowań do partii , sortowania danych, przetwarzania ich wciąż na nowo. Przybywa bowiem informacji a przecież wszyscy ,którzy są w czołówce ciężko pracują aby innych przegonić a przynajmniej dotrzymać im kroku. Jak trudne jest to zadanie można zobaczyć choćby na podstawie poniższej partii. Spotkało się tu dwóch graczy z czołówki światowej. Obaj wiele pracują, szczególnie w obszarze wiedzy debiutowej








Wystarczył moment nieuwagi w analizie tak jak często wystarcza moment nieuwagi w grze.
Niby wszystko się zmieniło ale człowiek ze swymi ułomnościami pozostał.





czwartek, 19 września 2013

Anonimy i anonimowi tchórze




Na "sąsiednim blogu" jar777  niepotrzebnie bierze do siebie moje uwagi odnośnie tchórzliwych anonimów. Rozumiem , że nie każdy chce występować pod nazwiskiem . Czym innym są jednak wypowiedzi jara777 a czym innym chamskie ataki Krystiana czy też Radko, którzy poza obrzucaniem mnie obelgami nie napisali niczego sensownego. Chciałbym wiedzieć z kim mam do czynienia. Co to za bohaterowie?Nie sadzę abym dopuścił na swoim blogu do takich odgłosów nie reagując na nie.Trzeba to rozróżniać. Powielanie kłamstw odnośnie mojego "umiłowania" końcówek dotyczy wszystkich tych, którzy to czynili i oni doskonale wiedzą kto to jest. Na moje pytanie dostałem tylko jedną wykrętną jak zwykle odpowiedź K.K. Wykrętną bo jakby zapomniał co sam wielokrotnie pisał na ten temat.
Trudno mi było wyliczać wszystkich. Zresztą jar777 dołączył nie tak dawno do bloga. Nie mam do Niego żadnych pretensji.
Natomiast wizje jakie ma w związku z tym jar777 są ciekawe jako próbki scenariusza ale  mają się jednak nie bardzo do rzeczywistości. 
Zapraszam na mój blog, jeśli ma Pan ochotę podyskutować i wyjaśnić nieporozumienia. 




wtorek, 17 września 2013

"Fałszywa" interpretacja





Jerzy Konikowski wzruszył mnie . Z takim żarem bronił prawa Krzysztofa Kledzika do wypowiadania się na tematy szkoleniowe o których ten nie ma pojęcia, że prawie zapomniałem, że nie ustosunkował się do fałszywie przypisywanych mi wypowiedzi. Podobnie jak pozostałe towarzystwo bezimiennych wzajemnej adoracji. Krzepiące słowa otuchy tchórzliwego anonima i po sprawie. Tylko, że "fałszywa " interpretacja jest kolejnym pogrążaniem się J.K. 
Trzeba było dać aneks, że punkt 13 nie dotyczy pana Krzysztofa Kledzika oraz wszelkich anonimów piszących na jego blogu. Wtedy intencja byłaby jednoznaczna i wyrażona jasno.
A tak to kolejny strzał we własną stopę!





Mistrzowie uniku




Póki co podobno trwają zapisy do konkursu , który wczoraj ogłosiłem. Na "sąsiednim blogu" mistrzowie uniku jak zwykle, gdy nie mają argumentów sięgają po ulubiony chwyt K.K czyli unik i piszą nie na temat.
Polemika polemiką ale wielokrotne imputowanie mi, wręcz wtłaczanie, że propaguję naukę końcówek ponad wszystko i ,że w Akademii ma to miejsce również, mija się z prawdą czyli jest kłamstwem. Występuję tu w zacnym towarzystwie "dwulicowego" "sabotażysty" Michała Krasenkowa. Kolejni piszący o tym kopiują bezmyślnie wypowiedzi poprzedników a nikomu nie chce się zbadać jak jest naprawdę. Bo po co?
Zamiast podać stosowne cytaty trwają rozważania nad materią polemik itd. Można ( a nawet trzeba) polemizować jak uczyć gry w szachy ale tu przecież przypisano mi wielokrotnie wypowiedzi, których nie jestem autorem zatem jak to nazwać? I co to ma wspólnego z polemiką?
Przypomnę też punkt 13 wypowiedzi Jerzego Konikowskiego, określający kto powinien zabierać głos w takiej dyskusji, polemice. 
Panowie czytajcie uważnie swój blog! 



Z szacunku dla Laskera w stylu Anderssena





Dawid Bronstein



Twórczość Dawida Bronsteina zawsze mnie inspirowała. Niepowtarzalny styl gry nie do naśladowania ale niezwykle orzeźwiający i pokazujący zupełnie inne oblicze szachów. Można do takich partii zawsze wracać, gdy jest się zmęczonym rutyną długich nieciekawych tasiemcowych wariantów . 
Poniższa partia na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie chaotycznej wymiany ciosów ale po bliższym zapoznaniu się z nią widzimy , że wszystko się zgadza.
Jest i logiczne i piękne.
Została rozegrana w Memoriale Laskera i Bronstein, który wygrał ten turniej uważał, że jest to jedno z najbardziej drogich mu zwycięstw turniejowych, choć zauważa, że odniesione w stylu Anderssena










Lothar Schmid  nazwał ta partię "prawdziwym dziełem sztuki". Wypada tylko się zgodzić!




poniedziałek, 16 września 2013

Konkurs z nagrodami




Na blogu Jerzego Konikowskiego zapewne w ramach polemiki o sprawach ważnych dla polskich szachów trwa festiwal kłamstw . Nie wiem komu przyznać nagrodę boć przecie poczet kłamców jest zacny i wyrównane ich siły.
Dlatego proponuję ze swej strony konkurs z nagrodami. Pytanie konkursowe brzmi "Gdzie i kiedy Waldemar Świć propagował naukę końcówek zamiast debiutów lub w ogóle naukę końcówek nad naukę debiutów przedkładał?"
Proszę o zacytowanie choćby jednego fragmentu mojej wypowiedzi dotyczącej tych zagadnień
Nagroda niespodzianka!


wtorek, 10 września 2013

Gdy uderza Piorun!




Kacper Piorun wygrał tegoroczny memoriał Najdorfa w dobrym stylu "startując" 6 z 6!
Poniżej próbki jego gry z komentarzami zwycięzcy za które dziękuję w swoim imieniu i wszystkich Czytelników!





Kacper Piorun uderza





















                                                             Burza z piorunami!



poniedziałek, 9 września 2013

"Zabawa w głuchy telefon"





Głuchy telefon

Tyle Wikipedia 

W tym konkretnym przypadku już na wejściu wiadomość została zniekształcona.
Pan Krzysztof Kledzik zamiast zacytować wypowiedź arc. Krasenkowa , opowiedział o swych wrażeniach z jego wypowiedzi. Dalej było już jak w tej "zabawie". Pozostałe anonimy uznały to za odpowiedz na ich odwieczne pytanie "ojciec prać"? i ruszyli ławą. "Guru" Jerzy Konikowski też raczył się oburzyć i tak doszło do zarzutów o dwulicowość i znacznie jeszcze gorszych.
Pan Kledzik rozpoznał w działalności  M. Krasenkowa znamiona sabotażu.
I "zabawa" trwa nadal bo "Guru" wciąż powiela zestawienie wypowiedzi arc. Schmidta i arc. Krasenkowa jako przeczące sobie .
Tymczasem Michaił Krasenkow odpowiedział na konkretne pytanie. 
Oto fragmenty tego wywiadu, który chyba został przeczytany tylko przez K.K i to w dodatku bez zrozumienia.


"Jakiś czas temu pytałem cię o to, jaką książkę polecić szachiście, który trochę już umie i chciałby robić dalsze postępy. Twój wybór padł na „Podręcznik końcówek” Marka Dworeckiego…
Tak – studiowanie tej książki zawsze będzie pożyteczne.

Na rynku jest wiele książek o końcówkach. Ale rekomendujesz właśnie Dworeckiego?
Jego podręcznik dotyczy końcówek teoretycznych. Zanim zacznę mówić o samym podręczniku, chciałbym powiedzieć dwa słowa o tych końcówkach. Dlaczego wiedza na ten temat jest potrzebna każdemu szachiście…

Używasz pojęcia „końcówki teoretyczne”. Nie wszyscy je rozumieją. Czym się różnią końcówki teoretyczne od końcówek „w ogóle”?
Z jednej strony mamy ogólne zasady gry końcowej, jak np. centralizacja króla, wyrabianie wolnych pionów, zasada „nie spiesz się” itd. Ale są też pozycje z niewielką ilością materiału, które zostały dokładnie przeanalizowane i mają ustaloną ocenę. To właśnie końcówki teoretyczne. Żeby grać je dobrze, nie wystarcza wiedza ogólna; potrzebna jest wiedza konkretna, która często sprowadza się do konkretnych posunięć lub ciągów posunięć.
Jest taka teoria, że studiowanie końcówek teoretycznych jest nieopłacalne, bo – statystycznie rzecz biorąc – rzadko mamy z nimi do czynienia w praktycznych partiach. Mówi się zatem, że lepiej pracować nad debiutami. Moim zdaniem ta teoria jest trochę śmieszna, ale czasem można się z nią zetknąć.


Jak się zdaje, potwierdzeniem tej teorii są wypowiedzi wybitnych arcymistrzów. Mówią oni, że w swojej pracy kładą nacisk przede wszystkim na debiuty.
Problem polega na tym, że teoria debiutów rozrosła się w sposób niesamowity. Wobec tego – żeby nie wpaść w tarapaty w początkowej fazie partii – trzeba nad debiutami dużo pracować, dużo analizować, a także przypominać sobie własne analizy. Musimy jednak pamiętać, że są to potrzeby graczy ze światowej czołówki. To nie są problemy, z którymi styka się zwykły gracz z pierwszą kategorią czy kandydat na mistrza. Swoją drogą gracze czołówki mogą się poświęcić szlifowaniu debiutów, bo wiedzę końcówkową posiedli wcześniej – zanim do tej czołówki dotarli…
Poza tym nawet partie wybitnych arcymistrzów nie kończą się na debiucie. Potem jest gra środkowa i końcowa.
Wracając do końcówek teoretycznych, nie ulega wątpliwości, że w praktycznych partiach zdarzają się rzadko. A jednak ich znajomość jest potrzebna, bo pozwala na dużo pewniejszą grę we wszystkich końcówkach, także tych „nieteoretycznych”. Tymczasem właśnie w końcówkach rozstrzyga się wiele ważnych partii, także tych na najwyższym poziomie. Poza tym studiowanie końcówek teoretycznych poprawia wyczucie możliwości poszczególnych figur, bo – w takich właśnie końcówkach – ich możliwości ujawniają się szczególnie mocno." 


Można dyskutować jakie kto zaleciłby książki ale przecież pytanie i odpowiedz dotyczyły zawodnika ok pierwsze kategorii a Michał Krasenkow jest trenerem kadry narodowej w, której takowych zawodników nie ma. Nie było też pytania o pracę z zawodnikami kadry a przynajmniej nie w tym wywiadzie. Nie ma tu mowy o nauczaniu np: kadry juniorów. Nie ma tu  mowy o tym aby nie uczyć debiutów w ogóle. Wyrwanie z kontekstu fragmentu wypowiedzi przez Jerzego  Konikowskiego jest zabiegiem znanym i chętnie przez niego stosowanym. Ta nieudolna manipulacja ma dowodzić czegoś co byłoby wygodne dla niego, wywołać ferment. No i do pewnego stopnia udało się. Ciekawe, że nikt z obrzucających błotem M. Krasenkowa nie zobaczył tej całej bzdury. Albo to czytanie bez zrozumienia albo świadoma działalność . I jak to się wtedy Panowie nazywa?
Jedyny rozsądny głos Gali ( ukłony) wywołał tylko furię u K.K

Oto stosowny fragment protokołu dotyczący wypowiedzi arc. Schmidta
"Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn".

Jak zatem można zestawić te wypowiedzi dotyczące przecież rożnych poziomów szkolenia . 
Może jednak należałoby skończyć tą "zabawę" bo nie jest śmiesznie. A pan Kledzik powinien się zastanowić jaki mechanizm wyzwolił i może tak przeprosić Michała Krasenkowa?
Obawiam się jednak, że jak zwykle w takich przypadkach odpowiedzią będzie wzgardliwe milczenie.
Albo jakaś tyrada o czymkolwiek tylko nie o tym co trzeba.





niedziela, 8 września 2013

Zmowa ględzenia




Rozpoczynając cykl dotyczący "Akademii" miałem tzw. mieszane uczucia. Z jednej strony chciałem podać nieco informacji aby wyjaśnić czym się naprawdę zajmujemy w "Akademii". Z drugiej zaś strony koledzy trenerzy twierdzili, że tym , którzy są nastawieni negatywnie nic nie pomoże i , że zawsze znajdą sposób aby nie porzucić swego ulubionego ględzenia. W końcu stwierdziłem, że przecież  te teksty czytają też ludzie, którzy nie mają uprzedzeń i po prostu chcieliby się czegoś dowiedzieć. 
I jak już kiedyś wspomniałem tylko dla nich piszę bo z resztą mi nie po drodze z wielokrotnie już artykułowanych powodów. 
Czyli albo absolutny dyletantyzm jeśli chodzi o szachy albo przywary ludzkie takie jak ględzenie nie na temat tylko po to aby podtrzymać rozmowę. Lub obrzucanie błotem zamiast rzeczowych uwag.
Tak się też stało w przypadku cyklu co szczególnie było widoczne po odcinku nr 3.
Jakaś zmowa milczenia?. Co to jest? Ja pupilek PZSzach , "rzecznik prasowy" itd. nagle to robię. Jaki jam odważny!. Ciekawe co na to nowy prezes? I dyrektor " Akademii"?.
Jakież to straszne prawdy wydobyłem na światło dzienne?.
Płacenie podatków to rzeczywiście powód do pisania tylko i wyłącznie negatywnie na jakikolwiek temat. Zwłaszcza na temat o, którym nie mamy zielonego pojęcia. Stan niewiedzy nie jest czymś  nagannym. Jest w nim potencjał. Zależy jak zostanie użyty.
W lipcu rozmawiałem z mamą nowo upieczonego "Akademika". Ona i mąż są szachistami ( już nie praktykującymi ale onegdaj i owszem). Powiedziała mi, że nie miała żadnego zdania na temat "Akademii"aż do sesji w, której uczestniczył ich syn. I teraz jest jak najbardziej pozytywnie nastawiona bo wie ile skorzystał.
 Ważne, że gdy nie miała wiedzy jakiejkolwiek, powstrzymała się przed opiniami. Wszelkimi.
To jest zdrowe, uczciwe.
Zadałem kiedyś pytanie na które jak zwykle nie otrzymałem odpowiedzi: czemu w takich przypadkach tworzy się tylko i wyłącznie negatywne opinie. Nie ma odpowiedzi bo niby jaka ma być? Przecież nie po to cały czas się knuje i mąci aby nagle przestać, gdy okazuje się, że jest inaczej.
Panowie J.K i K.K nadal piszą to co pisali mimo iż teraz wiedzą, że jest inaczej . Ale co to kogo obchodzi? Ich z pewnością nie. Podobnie jak użytecznych anonimów, potrafiących tylko donosić i 
obchamiać.
Tak to wygląda ta "rzeczowa dyskusja" na temat przyszłości polskich szachów.
Panom z "sąsiedniego blogu" dedykuję poniższy rysunek.




Rys. Andrzeja Mleczki




środa, 4 września 2013

Z życia Młodzieżowej Akademii Szachowej ( 3 )




Czego i dlaczego nauczamy w Akademii

 

Wydaje mi się, że nic nie było w dziejach MASZ tak krytykowane jak jej program szkolenia. 
Wedle tych "uwag krytycznych" program jest przestarzały ,metody są rodem z ubiegłego wieku itd.Wszędzie przebija się potrzeba nauczania przede wszystkim debiutów. Przy okazji czynione są wycieczki pod adresem każdego kto myśli inaczej. Pozwolę sobie na dygresję.
Ktoś kto twierdzi, że ma prawo wypowiadać się w każdej sprawie musi również brać pod uwagę, że takie prawo mają też inni. Nie oznacza to, że nie mają racji.

W sprawie programu szkolenia wypowiedzi tzw. krytyczne również są mieszanką uprzedzeń , braku informacji i przekonania, że jest jedna prawda na temat nauczania, której dzierżawcą jesteśmy my a oni mylą się i kropka. 
Przede wszystkim mylne jest przekonanie, że debiuty są tak skąpo reprezentowane w tematyce Akademii.
W każdej sesji są tematy związane z debiutami.
Przykładowo: 

"Gra w sytuacji zaskoczenia debiutowego" 
" Zasady pracy nad repertuarem debiutowym - metoda leadera "
"Gra czarnymi na wyrównanie i przechwycenie inicjatywy"
"Rola gambitów we współczesnej praktyce"
"Budowanie repertuaru debiutowego"
"Trendy debiutowe 2013"

To tylko niektóre z tematów dotyczące debiutów . Jest ich więcej. Poza tym uczymy jak i po co analizować partie. Jak wykorzystywać w sposób racjonalny komputer do pracy nad szachami.
I oczywiście zagadnienia gry środkowej i końcowej.
W czasie każdej sesji wieczorem są konsultacje, które w większości dotyczą debiutów.
O ile się orientuję to w konsultacjach międzysesyjnych ( 5-7) dni większość dotyczy także zagadnień debiutowych.
Koncentrujemy się przede wszystkim nad jak największym usamodzielnieniem adeptów z uwagi na ich na ogół niezbyt długi pobyt w Akademii. Zwykły cykl trwa 2 lata. 
Dlatego priorytet mają tematy uniwersalne. Oceny typowych pozycji w grze środkowej i końcowej bardzo rzadko ulegają zmianie a poznać je trzeba tak czy inaczej. Zasady samodzielnej pracy nad poszczególnymi fazami gry podlegają temu samemu prawu.
Nie zapominajmy, że Akademia jest w stanie sfinansować opiekę nad adeptem na około 30 dni w roku ( optymistyczna wersja)
W każdej sesji bierze udział 3-4 trenerów jednocześnie i przeciętnie 20 adeptów podzielonych na grupy według wieku, kategorii i stażu w Akademii. 
Niewielu adeptów ma ten sam repertuar debiutowy .
Do tego dodam ,że część rodziców i opiekunów nie życzy sobie aby ingerować w przygotowanie debiutowe obawiając się wykorzystania informacji przez "konkurencję".
Ciekaw jestem jak w takich warunkach można, nawet gdyby była taka potrzeba, zrealizować jakiś super program nauki debiutów.
Oczekuje propozycji!




Arc. Schmidt szlifuje debiuty z Radkiem Gajkiem. Foto ze zbiorów Anny Domaradzkiej Żyły