środa, 17 lipca 2013

Zagadka











                                             Drodzy internauci: czy znacie tego zawodnika?






wtorek, 16 lipca 2013

Drogocenny brąz







                                                               Fotografia:  Marta Przeździecka





W dniach 9-15 lipca 2013 roku polska drużyna studentów brała udział w XXVII Letniej Uniwersjadzie w Kazaniu (Rosja). Polskę reprezentowali Krzysztof Bulski, Klaudia Kulon, Wojciech Moranda, Marta Przeździecka, Marcin Tazbir i Jacek Tomczak. Turniej był naprawdę męczący - były aż 3 podwójne rundy(!), a tempo dość nietypowe - 1,5h + 30 sek na ruch, bez żadnych dodatkowych bonifikat czasowych. Zdecydowanie najlepiej w naszej ekipie wypadł GM Jacek Tomczak, który podzielił 1-9 miejsce (w końcu był 8.). Zawody zgromadziły wielu znakomitych szachistów - na liście startowej najwyżej z naszych wśród mężczyzn rozstawiony był GM Wojciech Moranda, który z rankingiem 2570 miał 15 numer startowy! Listę otwierali GM Dmitry Andreikin (2727!) i GM Evgeny Alekseev (2714) - obaj Rosja. U dziewczyn było podobnie - Marta Przeździecka (2297) miała 17 numer startowy. Rywalizacja była naprawdę zacięta - u panów aż 9 zawodników skończyło turniej z dorobkiem 6,5 punktów. Ostatecznie wygrał Wesley So (Filipiny), drugi był Zaven Andriasian (Armenia), brąz zdobył Li Chao (Chiny). Rywalizację kobiet zdominowały Chinki - wygrała Zhao Xue (7,5 pkt), srebro przypadło Ju Wenjun, a na najniższym stopniu podium stanęła Tan Zhongyi. Szczegółowe wyniki można znaleźć tutaj: 

http://chess-results.com/tnr106011.aspx?art=1&rd=9&lan=3&flag=30&wi=821 (panowie)
 i http://chess-results.com/tnr106012.aspx?art=1&rd=9&lan=3&flag=30&wi=821 (panie)

Oczywiście w beczce miodu musi być i łyżeczka dziegciu - w tym przypadku chodzi mi o sędziowanie. Zacznijmy od tego, że niektórzy sędziowie nie umieli mówić w innym poza ojczystym języku, ale to jeszcze nic. Prawdziwy skandal to jednak zachowanie sędziów podczas 4 rundy. W turnieju miała obowiązywać zasada "no tolerance", ale niestety według orwellowskiej zasady byli równi i równiejsi - na rundę spóźnili się (przez własną głupotę) zawodnicy Armenii (Zaven Andriasian i Robert Hovhannisyan). Ich przeciwnikami byli Jacek Tomczak i Wojtek Moranda. Sędzia rundowy przyznał im walkower, lecz po burzliwej decyzji sędzia główny, godzinę po rozpoczęciu rundy przez innych, nakazał grać (!?). Wojtek wrzucił remis po pierwszym ruchu (przeciwnik się zgodził), po czym napisał protest do jury d'appeal, który został jednogłośnie odrzucony. Gorzej wyszedł z tej kuriozalnej sytuacji Jacek - jego przeciwnik odrzucił propozycję remisu (powiedział podczas partii, że skoro nasi tak bardzo chcieli "wymusić" punkt to teraz on chce wygrać). Jak dla mnie to już czysta bezczelność, zawodnik z własnej winy spóźnił się na rundę i ma pretensje do przeciwnika, że ten chce otrzymać należny mu punkt... Rozbity psychicznie Jacek nie stawiał większego oporu. Tym większe brawa dla Jacka, że umiał podnieść się po takim ciosie! Chapeau bas! Drużynowo walka wyglądała następująco: Chiny i Rosja dzielą między siebie złoto i srebro, natomiast pozostałe reprezentacje walczą o brąz. Do ostatniej rundy trwała zażarta rywalizacja (po 8 rundzie dzieliliśmy miejsca 3-6), z której wyszliśmy obronna ręką - partie wygrali Jacek Tomczak (bardzo przekonujące zwycięstwo z Ukraińcem Onischukiem (2576)) i Klaudia Kulon (ograła WGM Giryę (2437!) z Rosji). Poniżej partia - na szybko - skomentowana przez najlepiej punktującego u nas Jacka (6,5 pkt):














Jasnym punktem jeśli chodzi o sędziów był nasz Łukasz Brożek - przed jedną z rund uczył nawet obsługi desek elektronicznych innych sędziów (!), jednak w opisanej wyżej sytuacji nic zrobić nie mógł.

Relacja : Marcin Tazbir

piątek, 12 lipca 2013

Powtórka z Nimzowitscha





                                                                                Aaron Nimzowitsch



W książce "Grossmajster Nimzowitsch" Raymond Keene  pokazuje twórczość wybitnego szachisty i myśliciela po wydaniu  słynnego dzieła " Mój system". We wstępie zamieszczony jest niezwykle ciekawy wywiad z Bentem Larsenem. 
Na pytanie jaki wpływ miała na niego twórczość Nimzowitscha Larsen  odpowiada min: 
" Szczególnie podziałała jego twórczość na mnie ,gdy miałem 14 lat i studiowałem jego partie. W tym czasie w Danii było mało szachowych książek.  Mieliśmy książki Euwego o debiutach, później o grze środkowej itd. Jednak na pewnym etapie rozwoju zrozumiałem, że są one kiepskie dla szachisty, który osiągnął określony poziom i wtedy Nimzowitsch stał się dla mnie w zasadzie jedynym autorem, który pozwolił mi odejść od książek Euwego , niezłych dla przeciętnego gracza klubowego."
Dalej Larsen wspomina partię, którą pozwalam sobie pokazać. Opisuje on jak dla niego, Donnera i Pilnika było zupełnie jasne, że Euwe przegrał tą partię na skutek zignorowania silnego skoczka-blokera i w ogóle blokady po czarnych polach. Sam Euwe nie mógł po partii dojść przyczyny swej porażki. 
Larsen twierdzi, że rozmawiał z innymi holenderskimi graczami i potwierzli oni, że Euwe nigdy nie rozumiał Nimzowitscha!
Ciekawe to bo przecież i bez tego zrozumienia Euwe został mistrzem świata...