poniedziałek, 26 czerwca 2017

Tak było... (1)




W nowym cyklu zamierzam przypominać ciekawe, pouczające partie, które podziwiałem w czasie swej wędrówki przez krainę szachów. Nie wszystkie weszły do baz szachowych. Będę się koncentrował na partiach polskich szachistów publikowanych od roku 1939 głównie w "Szachach"i "Szachiście ", 
Postaram się podać je z oryginalnymi komentarzami.
Stało się to możliwe dzięki dostępowi do archiwum szachowego za co gorąco dziękuję w imieniu swoim i Czytelników "Dostępodawcy".








Partia została rozegrana wprawdzie w roku 1927 ale w "Szachiście opublikowana w roku 1939.
W roku 1939 ukazała się Księga Jubileuszowa Łódzkiego Towarzystwa Zwolenników Gry Szachowej Jest to jak mi sie zdaje przedruk, chociaż wzmianki na ten temat nie widzę w "Szachiście". Komentarz jest chyba autorstwa D.Daniuszewskiego, który redagował wzmiankowaną księgę.

Ofiara na h7 nie wygrywała wprawdzie ale gdyby Makarczyk jej nie wykonał inicjatywa mogłaby przejść w ręce czarnych. 

W komentarzu zachowałem oryginalną pisownię z tych odległych lat.



Pozycja po 13 pos. czarnych


Makarczyk-Kohn


Za partię tą Kazimierz Makarczyk otrzymał nagrodę w wysokości 2000 zł ufundowną przez Marszałka Piłsudskiego.                                                                                      




piątek, 9 czerwca 2017

Gra "na klasę"







Z uwagi na nieporozumienia towarzyszące  tytułowemu zagadnieniu proponuję tłumaczenie fragmentu rozdziału z książki Aleksandra Panczenki "Teoria i praktyka gry środkowej"


Część V Równe pozycje

Swoją teorię W. Steinitz zaczynał właśnie od takiego pojęcia i mówił, że przy równowadze nie należy od razu atakować, tylko trzeba gromadzić drobne przewagi (szczególnie na początku partii), starać się wywalczyć przewagę, a potem dopiero przechodzić do ataku osłabionej pozycji. Można to osiągnąć tylko drogą długotrwałego manewrowania. W równych pozycjach, ocena pozycji i ułożenie planu gry nabierają większego znaczenia niż w pozycjach z przewagą jednej ze stron, tutaj częściej zdarzają się błędy strategiczne. Właśnie w takich pozycjach, przejawia się klasa gracza, jego myślenie pozycyjne, sztuka manewrowania i technika. W związku z tym, że nie da się przekształcić równej pozycji bez błędów czy niedokładności trzeba grać jak maszyna, ale to jest niemożliwe, dlatego równą pozycję wygrywa ten, kto mniej się myli i gra dokładniej, to znaczy ten, kto ma wyższą klasę. Czasem, aby grać na wygraną w równych pozycjach (najczęściej z dużo słabszym przeciwnikiem) zdarza się pójść na jakieś tam ustępstwa, licząc na swoje doświadczenie, niedoczas przeciwnika. Lasker, Korcznoj, Poługajewski, Larsen i inni szachiści często szli na to, ale dostawali „swoją grę” na innej części szachownicy. Tego typu pozycje rozpatrywaliśmy wcześniej (patrz <<Kontr gra>>), dlatego teraz nie będziemy do nich wracać. Zwykle podczas gry z w przybliżeniu równymi przeciwnikami odbywa się skomplikowane manewrowanie, gra na zmęczenie, na błąd przeciwnika, jak często robili Capablanca, Schlechter, Rubinstein, Smysłow, Petrosjan, Karpow, Andersson i inni.
Rozpatrzymy dwie najbardziej typowe metody gry w równych pozycjach, w tym w pozycjach z mikroskopijną przewagą jednej ze stron.

Gra „na klasę”
(bez ryzyka jak remis to remis)


Gra „na klasę” to stopniowe gromadzenie drobnych przewag drogą manewrowania, czasem zmianę charakteru pozycji na w przybliżeniu równą innego typu.




Aby obraz  był pełniejszy proponuje jedną z wielu pozycji zamieszczonych w książce Panczenki w charakterze przykładów dla tego rozdziału.

Poz. po 14 pos. białych



Mam jeszcze kilka uwag.
Związek debiutu z grą na klasę jest tylko taki, że , gdy nie uzyskamy przewagi w debiucie musimy uciekać się do takowej gry jeśli chcemy próbować wygrać.
Grać tak może tylko silniejszy szachista przeciwko słabszemu .
Inaczej cała ta koncepcja pozbawiona byłaby sensu.
Wiele współczesnych pojedynków jest rozgrywanych w ten sposób.
Wynika to chociażby z wysokiego stopnia poznania w stadium debiutowym. Trudno jest tu uzyskać przewagę i potrzeba innych sposobów do gry na wygraną.
Uwagi te kieruję szczególnie do prześmiewców z niemieckiego blogu dla Polaków, którzy konsekwentnie nie zamierzają zrozumieć sensu zarówno "przeskakiwania debiutu" jak i "gry na klasę" 

Jak zwykle ignorancja i głupota walczą tam o pierwszeństwo.