czwartek, 15 grudnia 2016

Przeminęło z wiatrem...



Jeden z moich kolegów tak żartobliwie nazwał cykl książek G. Kasparowa "Moi wielcy poprzednicy".
Obserwując i analizując partie z ostatniego meczu o Mistrzostwo Świata pomyślałem, że niestety przemija coraz to szybciej epoka, którą w szachach pamiętam jako barwną, nasycona wspaniałymi fajerwerkami kombinacji, nowinek debiutowych, głębokich zamysłów strategicznych.
Dla przypomnienia proszę obejrzeć partie młodziutkiego Karjakina. To były czasy...
Aż łza się w oku kręci...
Uważam, że piosenka Okudżawy będzie tu dobrą ilustracją.



Pozycja po 11...0-0

Karjakin-Malinin





4 komentarze:

  1. Z Carlsenem nie tak łatwo o takie fajerwerki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeminęło z wiatrem...?
    Może nie jest aż tak źle? Mimo wszystko od czasu do czasu wiatr (z Londynu) przywiewa fajerwerki Caruana - Nakamura i Nakamura - Vachier-Lagrave.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem na myśli tendencję. Dobrze, że się mylę bo przecie świat szachowy sprowadzony do "berlina" i słowiańskiej byłby nie do zniesienia

    OdpowiedzUsuń