środa, 30 kwietnia 2014

Marzenia wracającego






Pobrałem z ImmortalChess




Wymysłom i kłamstwom na blogu J.K nie ma końca ale temu już przestałem się dziwić. Nie jest mi dostępne zrozumienie jak można funkcjonować w takim świecie. Wszystko się przecinacza, zmyśla tylko po to aby mieć "rację".
Dowiedziałem się, że odmawiam merytorycznej dyskusji przykładowo. Zgadza się tylko, że to byłe "merytoryczna dyskusja" a cudzysłów stanowi podstawową różnicę. Ale widocznie tak jak z cytatami tak jest i ze wszystkim na tym blogu.
Jestem jedynym ,który napisał o tzw"przeskakiwaniu debiutu" przez Carlsena zatem jak rozumiem wszelkie szydercze uwagi pod adresem jakichś nieokreślonych trenerów co to zachwalają dotyczą mnie.
Proponuje zapoznanie się z poniższym wpisem:
Tu także użyłem cudzysłowu . Czy ludzie z bloga J.K nie potrafią czytać, czy nie mogą zrozumieć prostych tekstów?
Cudzysłów wskazuje przecież na umowny charakter tego terminu. Wyjaśniłem przecież , że jest to przenośnia bo dosłownie nie daje się przeskoczyć debiutu w sensie pominięcia tej fazy gry.
A tymczasem Panowie wmawiają mnie właśnie, że to ja dosłownie traktuje ten termin. 
Przy tym są podawane zupełnie bezsensowne przykłady owego przeskakiwania w postaci partii Motylew -Wojtaszek! 
Człowiek poszedł na wariant, dostał nowe posunięcie i nie poradził sobie. Gdzie tu przeskakiwanie lub "przeskakiwanie" debiutu? .
Gdyby chciał coś takiego zrobić to nie wszedłby chyba w tak zobowiązującą pozycję.
Ale najłatwiej jest sprzedać kopniaka. A to, że jeden z Panów powtórzył w skrócie to co napisałem na blogu o "przeskakiwaniu" to bez znaczenia. On świetnie to ujął a ja się mylę. Taki paradoks logiczny.
I knajacki język i nienawiść... A może piszę ze "specyficznym smaczkiem"? 
A jak J.K nazwał mnie "małym pikusiem" to rozumiem, że było pieszczotliwie?
I znalazłem się w jednym worku z M. Krasenkowem z uwagi na pogardę dla szarego szachisty itd.
Nigdzie nie pisałem w liczbie mnogiej tylko do Pana K.K z uwagi na jego status w szachach. Przynajmniej tak jak ja to widzę. Proszę mi nie wciskać, ze obrażam słabszych od siebie itd.
Kłamstwo! Nie pierwsze i zapewne nie ostatnie. 
Człowiek krytykuje MASZ, program szkolenia ,trenerów bez odpowiedniej, choćby minimalnej wiedzy na ten temat i uważa, że to normalne! A wszyscy się mylą. A później z mentora zamienia się w ofiarę ataków bo nie wie dlaczego. Czemu jego to spotyka?
I ta demagogia o podatkach i wszystkie te bzdury...
Ale cóż Panowie!. Piszcie tak dalej a niezależnie od ilości wejść ludzie będą śmiać się z Was bo każdy , który potrafi wyciągać wnioski zobaczy co jest na rzeczy.
Takie to marzenia wracającego ( do szachów )...




21 komentarzy:

  1. Szachowi impotenci na blogu JK potrafią tylko PISAĆ (mówić), a nie potrafią ROBIĆ. Panowie, co dobrego zrobiliście dla polskich szachów w ostatnich latach? Dlaczego przytakujecie niemieckiemu podatnikowi, bo przecież pan JK dba o dobro szachów NIEMIECKICH, a nie POLSKICH. Czy tego tez nie rozumiecie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego szachowi blogerzy tak mało piszą o szachach, a poświęcają tyle energii na rozpamiętywanie niezrozumiałych dla ogółu osobistych zadrażnień ? Przecież macie Panowie wiedzę pozwalającą na np. rzetelne omówienie występu am. Wojtaszka,oparte na konkretach (analizy partii), a nie gdybaniu i przelewaniu pustego w próżne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że jesteśmy wszyscy żywymi ludźmi i czasami ( w moim przypadku) mam dosyć kłamstw i zmyśleń , Podobno są to poglądy...Częścią życia szachowego jest ocena gry zawodników ale także system szkolenia, trenerzy. Jest wiele aspektów. Ja akurat jestem od wielu lat trenerem i takie zagadnienia mnie interesują najbardziej. Wbrew faktom jest lansowany pogląd o np: niszczeniu juniorów. Wtedy reaguję, chociaż może ma Pan rację, że niepotrzebnie, choćby z praktycznego punktu widzenia. Niczego to nie zmienia przecież. Kłamiący i zmyślający mają się dobrze. Jako ilustrację podam przykład "najświeższy". Dwa, może trzy dni temu K.K zaproponował na blogu J.K w ramach "szerokiego spektrum"
      link w, którym mówi się o stanie mojego zdrowia, wyśmiewa mnie i kojarzy ze staniem na głowie itd. Dalej Pan K.K nawiązuje do stania na głowie itd. A następnie spokojnie pisze sobie komentarz do mojego wpisu.
      Jak dla mnie to szczyt chamstwa. Kim trzeba być aby wspierać się informacjami o stanie zdrowia innych ludzi, szczególnie oponentów. I nie jest ważne czy są to wymysły czy prawda.
      Czy dziwi się Pan, że tak reaguję? Nie jestem z żelaza. Dlatego też niech się Pan nie dziwi i K.K również, że dopuszczony w chwili nieuwagi komentarz został usunięty. Ale ma Pan rację, przynajmniej jeśli chodzi o mnie to staram się pisać o szachach i tak powinno zostać. Wszystkie te tzw. polemiki są pozbawione sensu bo ich celem ze strony wiadomej nie jest dociekanie czegokolwiek a mącenie wody. Tylko i wyłącznie

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o konkret szachowy (np:analiza partii ) to ten blog jest najlepszy.Co prawda mało tego ostatnio....ale wiedza autora o teorii jest b.duża.(przepraszam że ośmielam się oceniać !)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudzysłów stosujemy również ze względów znaczeniowo-stylistycznych, dla wyodrębnienia wyrazów użytych ironicznie, sarkastycznie badź też nie--dosłownie, np.
    Odkąd wyjechał za granicę stale "modlił się" do mamony.
    Niektóre dzieci dość długo mają skłonność do kaleczenia wyrazów przez "połykanie" całych zgłosek.
    I oczywiście doskonale rozumiemy, że tak naprawdę dzieci nie połykały całych zgłosek a sensie oralnym, jak również ktoś, kto wyjechał za granicę nie modlił się do mamony w sensie religijnego aktu. Tak jak oczywiście czytając Twój wpis doskonale rozumiemy, że Carlsen w rzeczy samej nie przeskakuje debiutu w sensie szachowej ignorancji czy też mówiąc inaczej w sensie unikania walki w tej fazie gry. Mnie osobiście, po przeczytaniu Twojego wpisu, "przeskakiwanie" debiutu przez Carlsena kojarzy się przede wszystkim z jego naturalną, ogromną i praktyczną siłą gry, gdzie partia szachów toczy się i wybiega ponad tzw. debiutowe nowinki/niespodzianki/ruch po ruchu przeanalizowane warianty. Mówiąc też inaczej Carlsen "przeskakując" debiut pokazuja nam wszystkim, jak nieskończenie głębokie są szachy, jak wiele zależy od zrozumienia pozycji wraz z jej wszystkimi subtelnościami. Idąc głębiej aż chciałby się zapytać samego mistrza, jak doskonale należałoby poznać subtelności szachowej gry, a co za tym idzie każdej jej fazy w tym oczywiście debiutu, aby podczas samej już praktycznej gry mieć możliwość zarówno "przeskakiwania", jak również przeskakiwania tegoż?!? I jeżeli ktoś, kto czytając Twój wpis, nie jest bądź też, co gorsze nie chce pójść właściwym i słusznym tropem, to oczywiście sam sobie wystawia powiedzmy subtelnie, że takie sobie świadectwo. Ba! no chyba, że temu komuś chodzi tylko i wyłącznie -- nie o czystą i elegancką szachową polemikę, a o tzw. "mącenie wody", to wtedy wszystko stanie się jasne. Pozdrawiam serdecznie, dając nutkę poezji, D.

    Marcin Świetlicki - Brudna woda

    Więc umarł. Nawet jeśli nie byłoby to prawdą - umarł.
    Zauważyłam w tym nieokreślonym zamierzchłym momencie,
    że skoro go nie ma,
    skoro umarł - to tym bardziej jestem.

    Od razu zapragnęłam nowego mężczyzny. Zażenowana zapragnęłam.
    Ale innego mężczyzny nie było, nie urodził się jeszcze.
    A ja nie jestem tą, która rodzi mężczyzn.

    Więc czekałam, aż jakaś kobieta krzyknie, wypchnie z siebie
    i nie pozwoli wrócić. Krążyłam, czekałam w kawiarniach i parkach,
    mówiąc proste spierdalaj natrętom, aż wreszcie (za wcześnie!)

    Nadal czekałam, bardziej już zajęta formą i obserwowaniem
    swoich rosnących oczu. Rosły mi oczy, tak. Żyły stawały się bardziej niebieskie.
    Patrzyłam na kobiety i ich płaskie brzuchy.

    Ach, chodziłam do kina. Lubiłam momenty, kiedy taśma się rwie.
    Nie uzasadniam. Zasłoniłam lustra, przeglądałam się w szybach wystawowych.
    Stanął obok, wciąż jeszcze mokry. Zabrakło mi rąk.

    (Za wcześnie!) Mimo że śpi obok - wobrażam sobie,
    że nadal czekam i czekam naprawdę. Przyjmuję to wszystko,
    jestem obecna, nie wiem, nie znam go, próbuję

    przesunąć jego oczy, wydłużyćmu język.
    Podrzucam go, przemieszczam. Czasami wydaje
    mi się, że kocham, że kocham, że kocham

    tę brudną wodę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się, że rację ma trener praktyk, a nie osoby, które dane zagadnienie rozważają tylko teoretycznie. Życie jest bardziej skomplikowane niż wydaje się panom na drugim blogu. Ponadto rzeczywiście trzeba przyznać, że panowie z drugiego bloga nie mają wystarczającej wiedzy, aby autorytatywnie wypowiadać się na tematy szachowe. Tu także pan Waldemar ma rację. Pozdrawiam wszystkich dyskutantów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać wiedza nie ma żadnego znaczenia. Wystarczy kłamać i zmyślać i w ogóle pisać cokolwiek.
      Pisanie, że trenerzy niszczą talenty nie jest wyrażaniem poglądu bo mechanizm jest widoczny jak na dłoni.
      Jest to celowa prowokacja jak większość wpisów na temat szkolenia na tamtym blogu. Przoduje w tym K.K, który załgał się już tak , że sam w to wszystko wierzy. I stosuje nadal swe chamskie ale polakierowane sposobiki. Wpis o moim domniemanym stanie zdrowia i bzdury o jodze zostały spłodzone przez Zb.N ale uprzejmie doniósł K.K . Z własnej nieprzymuszonej woli . I faktem jest, że to on uczynił a nie kto inny. Nie mam zamiaru mieć do czynienia z takimi ludźmi. Chamstwo i zero refleksji.
      Podobnie się "dyskutuje" o szkoleniu, trenerach itd.

      Usuń
  6. Jak wszyscy dyletanci Nagrocki , Kledzik czy Konikowski kojarzą jogę ze staniem na głowie. Wnuczka, która wystąpiła w roli eksperta od jogi jak widać poszła niestety w ślady dziadka. Inaczej takich głupot by nie plotła.Pozycje ze staniem na głowie bądź z nogami powyżej głowy należy do tzw:asan i zajmuje się nimi hatha joga . Niewiele miałem wspólnego z takową w praktyce. Ciekawe jaką definicję jogi znają (jeśli w ogóle) Mędrcy z tamtejszego blogu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesuję się trochę szachami, ale pierwsze słyszę takie nazwiska jak Nagrodzki czy Kledziki. Co to są za indywidua? Czy mają jakieś rankingi?

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę zajrzeć do Wikipedii. Sporo jest tam o Jerzym Konikowskim. O Nagrockim bezpośrednio nie ale wymieniają go
    przy okazji wyników MP juniorów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam , pytał Pan o Kledzika a nie Jerzego Konikowskiego. Niewiele wiem o szachowym życiu Pana Kledzika.
    Zbigniew Nagrocki był onegdaj MP juniorów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nagrodzki był mistrzem Polski juniorów?! Nikt nie słyszał o takim grajku. To kto zmarnował jego talent? Strzelam: pan J.K.? Zgadłem?

    OdpowiedzUsuń
  11. Musi Pan wpisać prawidłowo nazwisko. Powinno być Nagrocki a nie Nagrodzki. Nie wiem kto zmarnował jego talent. Raczej wybrał coś innego niż gra w szachy czy praca trenerska.

    OdpowiedzUsuń
  12. Teraz bardzo biadolą że zginął jakiś komentarz .Ale kogo to obchodzi ? Może nigdy nie napisał tego komentarza i dlatego go nie ma ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usunąłem go celowo. Pisałem dlaczego i wydaje mi się, że powinno to być zrozumiałe. Przez pomyłkę go zaakceptowałem. Nie chce mieć z tym typem do czynienia i jego komentarze mnie nie interesują.

      Usuń
  13. Nagrodzki czy Nagrocki, nie ma to znaczenia, bo przecież nikt nie słyszał o takim grajku. Na liście rankingowej FIDE figuruje tylko Nagrocka Ewa, niegdyś dobrze zapowiadająca się szachistka, ale ktoś zniszczył jej karierę - pewnie to jej były mąż. Teraz na listę FIDE wchodzą już dzieci 10-letnie, czyli domniemywam, że ten Nagrocki vel Nagrodzki gra z siłą maksimum IV-III kategorii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie to prawda ,skoro już spotyka sie z odpowiedzią.Uderz w stół.....

      Usuń
    2. Znaczenie ma o tyle, że nie ma żadnej potrzeby aby przekręcać czyjeś nazwisko. Ludzie z mojego pokolenia pamiętają takiego człowieka. Bardziej jednak zapamiętałem Ewkę. Widywaliśmy się przy okazji MP kobiet. Zapamiętałem ją jako bardzo pogodną, sympatyczna kobietę. Towarzyską , lubiącą partie błyskawiczne i analizy.

      Usuń
  14. Na swoim blogu rozwodnik Nagrodzki dziwi się że ktoś pamięta że niegdyś dobrze zapowiadajaca się szachistka - Pani Ewa była jego żoną. Wymienia swoje "zasługi" dla polskich szachów, a nie odpowiada na niewygodne pytania:
    1. Jaką ma kategorię szachową?
    2. Jaki ma ranking?
    3. Kogo trenował i jakie były sukcesy swoich uczniów?
    4. Co zrobił jako działacz, jakie ważne turnieje organizował lub sponsorował?
    5. Dlaczego w swoich wypowiedziach kibicuje, aby nasi przegrywali?
    Bez opowiedzi na te pytania polskie środowisko szachowe musi uznać go za miernotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy jest sens zajmować się tym co pisze Nagrocki na swoim blogu? A niech sobie pisze . Na zdrowie!

      Usuń