piątek, 25 kwietnia 2014

"Kawa na ławę"





Rysunek Andrzeja Mleczki




To ulubione określenie używane przez  jednego z komentatorów życia szachowego w Polsce.
W związku z tym, że konstytucja gwarantuje swobodę wypowiadania swych poglądów czuje on nieprzepartą potrzebę zajęcia stanowiska w każdej sprawie a szczególnie w tych o których nie ma zielonego pojęcia. Przykładowo repertuaru debiutowego Radka Wojtaszka albo nowoczesnego treningu szachowego.
I jeszcze się upiera, że to jego poglądy. No, to nawet nie jest śmieszne. Niby skąd miałby mieć taką wiedzę?
Nie ma kategorii szachowej nawet i nikogo nie szkolił.
Ale po latach "obróbki" zaczął używać nawet języka swego mentora. " Jak już wielokrotnie pisałem" itd.
I co z tego, że Pan wielokrotnie pisał?
Jak można się było spodziewać ( choć była iskierka nadziei) moje pytania z poprzedniego wpisu pozostały bez odpowiedzi. A ściślej rzecz ujmując spotkały się z odpowiedzią tzw. wymijającą czyli nie na temat.
Ilekroć dochodzi do konkretu ludzie, którzy mają zarzuty w stosunku do mnie, że jestem niekonkretny nagle stosują uniki i piszą nie na temat. Nie podejmują żadnego konkretnego wątku . Pytanie dlaczego? Przecież sami się tego domagają. No ale to tylko w deklaracji. A jak dochodzi co do czego to trzeba odpowiedzieć na pytania. A jak to zrobić, gdy nie ma się żadnych argumentów albo trzeba by przyznać, że się nie ma racji.
W swym kolejnym wpisie nasz bohater widzi mnie chętnie w roli wyrzuconego na bruk ex trenera, który nie ma przecież jako "leśny dziadek " i cham oraz skompromitowany w sieci niczego do powiedzenia i jeszcze może mieć zgubny wpływ na dzieci i młodzież. I to mówi gość, który chamskie teksty Zb. Nagrockiego określa, że mają specyficzny smaczek. 
Człowiek ten naprawdę mniema, że młodzi ludzie nic tylko czytają to wszystko co on pisze czy też ja. A może tak dotrze to do rodziców i skończą współpracę ze mną?
Niech Pan nie ustaje w wysiłkach!
Niech się Pan lepiej zastanowi jaką obłudą jest wytykanie mi niewłaściwej formy wypowiedzi a jednocześnie uważanie, że nazywanie B. Maciei ."największą miernotą polskich szachów" jest ok. To jest ta słynna "kawa na ławę"?
Takich "kwiatków" jest wiele więcej. 
Ale szkoda czasu na analizę. Bzdury były , są i będą powtarzane wciąż ale przez to nie staną się prawdą.
Żadne zaklęcia tu nie pomogą. A traktowanie rodziców i młodzież jak debili też zapewne nie przysporzy Wam zwolenników! 






2 komentarze:

  1. Chyba ci panowie, chętnie piszący na blogu JK, nawet nie wiedzą jakim stali się pośmiewiskiem wśród juniorów, trenerów i rodziców, którzy czasami rozmawiają o nich na zawodach. Buhaha :) Przecież ich "poglądy" np. o repertuarze debiutowym naszych najlepszych szachistów są śmieszniejsze niż polskie kabarety. Panowie z blogu JK - czekamy z niecierpliwością na wasze kolejne wpisy. Śmiech to zdrowie! Buhaha :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy wypowiadają się tacy "mocarze" jak Pan K.K to się zastanawiam czy ten człowiek nie ma wstydu za grosz.Mam sporą praktykę jako zawodnik i jako trener ale musiałbym się bardzo zastanowić aby coś doradzić Radkowi Wojtaszkowi oczywiście gdyby tego chciał. A tu gość bez kategorii, bez doświadczenia trenerskiego swobodnie porusza się po takich złożonych tematach. W dodatku nic nie wie o nim ,jego aspiracjach , życiu. Ale ma prawo!

    OdpowiedzUsuń