czwartek, 20 marca 2014

Trudny partner




Lajos Portich - trudny partner dla Petrosjana

Obserwując pojedynki Radka Wojtaszka z Jobavą przypomniałem sobie rozważania T..Petrosjana o trudnym przeciwniku zawarte w książce " Szachmatnyje lekcje Petrosjana". Fizkultura i sport Moskwa 1989
Rozważania tym ciekawsze, że Petrosjan będąc mistrzem świata także był, przynajmniej do czasu czyimś "klientem".
Poniżej fragmenty ze wspomnianej książki Petrosjana.

"Problem trudnego partnera nie jest nowy w szachach. Pojawia się nagle swego rodzaju brak akceptacji, odrzucenie jednego szachisty przez drugiego i jeśli znika, to tak samo tajemniczo jak się pojawił. Czym można objaśnić szachową sprzeczność dwóch osobowości, często spotykających się przy szachownicy?. Wydaje się, że tajemnicę tą chroni siedem pieczęci i spotykając się z tym zjawiskiem każdy szachista po swojemu próbuje rozwiązać ten problem. Jak ? Być może na to pytanie pomoże odpowiedzieć partia rozegrana przeze mnie w roku 1978 z trudnym dla mnie partnerem -  L. Portischem, 
        Na przestrzeni długich lat mojego życia szachowego najcięższym partnerem był dla mnie (i jest) węgierski arcymistrz Lajosz Portisch. Mijały lata, spotykaliśmy się w turniejach korzystnych dla jednego i nieprzynoszących sukcesów drugiemu. Niezmienne pozostawało jedno; każda partia z Portischem była dla mnie próbą. Liczne remisy przedzielane były porażkami. Co prawda porażek było nie tak wiele - tylko 4 w ciągu 13 lat, ale kilka razy byłem na krawędzi przegranej a wygrać nie udało mi się ani jednej partii.
        Gdy w meczu pretendentów w roku 1974 udało mi się zwyciężyć po raz pierwszy Portischa, wszystkie wydarzenia w tej partii wydawały mi się widzianymi w wyjątkowych barwach.

Byłem przekonany, że rozegrałem bardzo subtelną partię, zastosowałem ważną nowinkę, że Portisch przejawił wyjątkowy upór i pomysłowość w obronie. Jednakże później, gdy opadły emocje doszedłem do wniosku, że partia była dość przeciętna i w istocie walki w niej nie było. Bardzo możliwe że problem „trudnego” Portischa rozwiązałem, gdyż teraz, analizując nasze poprzednie spotkania, niekiedy mam wątpliwości czy w tekście partii nie zostały zamienione nazwiska grających. Czy jednak nie zniknie kiedyś w taki sam prosty sposób ten problem dla tych moich rywali, dla których wydaję się teraz trudnym partnerem ?."

W poniższej partii dodałem komentarze Petrosjana ze wspomnianej książki nieco je skracając z uwagi na to, że są zbyt obszerne jak na potrzeby bloga i moje możliwości czasowe aby je w całości przetłumaczyć.









Jak zwykle praktyczny Botwinnik zalecał aby "oswoić" się z trudnym partnerem remisując z nim kilka partii a następnie "ośmielić" się i ewentualnie wygrać. Zwykle obserwuje zjawisko przełamywania złej pasji na siłę co prowadzi na ogół do dalszego zapadania się.



4 komentarze:

  1. Jak zwykle krotko zwiezle i bardzo ciekawie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem raczej dużo chociaż wydaje się, że temat jest ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, ż jest to temat ciekawy. Sam posiadam swoją "kosę" - właściwie warunkiem sine qua non mojego ew. zwycięstwa jest absencja jednego z GM zza wschodniej granicy. Jak trudne jest zwycięstwo nad "takim" zawodnikiem niech świadczy fakt, iż mimo, że grałem z nim ponad 20 partii (różne tempo), to tylko raz odniosłem zwycięstwo... Dalej nie mam na niego recepty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Petrosjan twierdzi, że to się dzieje i sam nie wiedział jakim sposobem wygrał pierwszą partię z Portischem. Wygląda na to, że trzeba być nieskończenie cierpliwym bo nie ma innego wyjścia...

    OdpowiedzUsuń