poniedziałek, 7 marca 2016

W prostocie siła!



rys. Andrzej Mleczko


Końcowy akord prezentowanej partii z pewnością jest świetną ilustracją dla tytułu wpisu. A tak przy okazji chciałbym nawiązać do powracającego co jakiś czas porównania starych mistrzów i współczesnych. Nie za bardzo wiem jaki jest sens takich porównań ale już w czasach, gdy byłem juniorem na zgrupowaniu kadry juniorów moi starsi i bardziej doświadczeni koledzy zastanawiali się w jakiej sile grałby współcześnie Alechin. Stawiano na ewentualnie silnego mm.
Wypowiedź polskiego arcymistrza nie tak dawno znowu dotyczyła Alechina ale już nie była 
tak optymistyczna dla Starego Mistrza. 
Ciekawe, że nie wiadomo mi nic na temat takich prostackich ocen w wykonaniu Kasparowa, 
Karpowa, Fischera...
Przecież to kwestia elementarnego szacunku dla linii przekazu wiedzy, gdzie nie liczy się tylko stopnia poznania debiutu. Fischer uważał, że choć Alechin nie jest jego idolem to tworzył przy szachownicy kolosalne koncepcje. 
Kasparow przystępując do pisania znakomitego dzieła "Moi wielcy poprzednicy" założył sobie, że będzie wyrozumiały dla starych mistrzów, jednak świat, który odkrył przerósł wszelkie jego imaginacje i pozwolił doznać zachwytu dla koncepcji tworzonych tak dawno temu.
I to jest właśnie najważniejsze a nie porównania wiedzy pamięciowej nabytej w wyniku odczytywania wskazań Houdiniego.
Ciekawe jakie są Wasze odczucia po obejrzeniu poniższej partii...








2 komentarze:

  1. Witam! Przy okazji wpisu chciałbym w kolejności odnieść się do zawartych w poście tematów, i tak też pozwolę sobie to zrobić w punktach:
    Po pierwsze - Porównywanie siły gra współczesnych mistrzów z mistrzami dawnej szkoły i oczywiście nie służy niczemu konstruktywnemu, jak też nie ma w sobie żadnych racjonalnych punktów odniesienia. Bo przecież "co byłoby gdyby..." mieści się tylko i wyłącznie w sferze abstrakcyjnego kręgu, a co za tym idzie rzeczonego kręgu nijak i nigdy nie przekroczy. Jednakże, odkąd ziemia zawieszona w bezmiarze kosmosu, tak ludzka ciekawość bez umiaru drąży i drążyć będzie w odległych i mętnych głębinach. Tak też ów dyskusje najprościej byłoby zakończyć już na wstępie i nie siląc się na żadne mądrości oddać należny szacunek mistrzom z każdej epoki.
    Po drugie - Przytoczona partia Aljechina jest w rzeczy samej bez dwóch zdań arcydziełem! Prostota, konsekwencja i wreszcie rażąca siła strategii Aljechina, to wszystko co przychodzi na myśl po obejrzeniu partii. I cóż z tego, że pion na f3 broniony przez czarne w nadmiarze, kiedy to jednym z obrońców jest niebroniona figura hetmana, na bazie czego białe przeprowadzają kończącą kombinacje i efektownie wieńczą dzieło swojej kapitalnej strategii. Mnie osobiście oglądanie tego typu partii sprawia ogromną radość z tego względu, iż w swojej prostocie są niezwykle eleganckie; i nawiązując oraz niejako reasumując do pierwszego wątku - ponadczasowe. Pozdrawiam serdecznie, Darek

    OdpowiedzUsuń