niedziela, 5 lipca 2015

Jeszcze o Carlsenie






Carlsen odpoczywa od szachów


W numerze 5 miesięcznika "64" przy okazji Memoriału Gashimova przeprowadzono dwa wywiady- z Anandem i Adamsem. 

W pierwszej kolejności uwagi Ananda o stylu gry Magnusa.

- Czy zgadzacie się z tym, że sukces Carlsena zmusił elitarnych szachistów w nowy sposób spojrzeć na debiut? W epoce Kasparowa dominowało naukowe podejście, dążenie do uzyskania przewagi, podczas, gdy teraz arcymistrzowie coraz chętniej idą po prostu na pozycje do grania.

- Wciąż uczymy się od siebie wzajemnie. To nieprzerwany proces. Magnus ma bardzo interesujący styl jednak teraz i on ewoluuje, uczy się u innych szachistów, a oni - u niego. Przekonanie, że pracuje on mało nad debiutami było słuszne trzy lata temu, jednak teraz jego debiuty staja się coraz ostrzejsze i  pokazuje on wiele nowych idei. Z pewnością był  pionierem w porę zrozumiawszy, że gra jest zbyt skomputeryzowana i inne podejście do debiutu może dać rezultaty.Czy jednak tak wielu idzie w jego ślady?
To jeden z najbardziej utalentowanych ludzi jakich znam. Iść w ślady kogoś takiego nie jest łatwo.
Mało komu dało się także naśladować Kasparowa i raczej nie należy oczekiwać pojawienia się klonów Carlsena. Talent ma unikalny.
W jakiś sposób przypomina Karpowa - imitowanie ich stylu gry jest bardzo trudne.
Dodam, że szachy się rozwijają i te pozycje, które gotów byłem grać z zamkniętymi oczyma 4 5 lat temu okazały się bardziej złożone niż uważaliśmy. Dlatego ja także nie stoję w miejscu i zdobywam nowe szczyty mistrzostwa.


A teraz Adams o Carlsenie i nie tylko.

- Czy sukcesy Magnusa Carlsena wpływają na metody pracy nad debiutami innych najsilniejszych szachistów?

-  Istota metody Carlsena sprowadza się do tego, że ogrywa on swych przeciwników, dlatego uzyskanie przewagi debiutowej nie jest dla niego najważniejsze. Do tego warto zauważyć, że teoria rozwija się wszerz i warianty uważane kiedyś za boczne stają się jak najbardziej aprobowanymi przez teorie. Ten proces jest nieustanny.
Szachiści wciąż szukają nowych idei. Komputer zwykle ocenia wszystkie pozycje jako równe ale to nie jest problem. Jeśli jest świeży pomysł to jego obiektywna wartość nie ma znaczenia, najważniejsze - przeciwnik ma mieć problemy .
Można zatem powiedzieć, że poziom ambicji w debiucie się ogólnie obniżył.
Spotykając się z silnymi szachistami logicznym jest oczekiwanie od nich przygotowania najwyższej jakości. W przypadku słabszych graczy można mieć nadzieje, że się ich na coś złapie. Na elitarnym poziomie już od dawna takie numery nie przechodzą - wszyscy pracują ciężko i często ze sobą wzajemnie. Trzeba być realistą i nie marzyć o zwycięstwach debiutowych a po prostu walczyć ze wszystkich sił.

- Pracowałeś z wieloma wiodącymi arcymistrzami i nawet wchodziłeś w skład ekipy Carlsena w ostatnim meczu o MŚ. Jakie widzisz plusy wspólnej pracy?

- Główne plusy to nowa wiedza. Także reżim łatwiej utrzymać, gdy nie pracuje się samotnie przez wiele godzin. Pewnym minusem jest sytuacja, gdy później spotykamy się w turniejach ale jest przecież mnóstwo wariantów, których wspólnie nie rozpatrywaliśmy. A i analizy w dzisiejszych czasach szybciej się starzeją.

Pozwolę sobie na kilka uwag odnośnie wybranych fragmentów wywiadów.
Warto czytać wywiady z czołowymi arcymistrzami. Czasami uchylają oni rąbka tajemnicy i możemy zobaczyć "od kuchni" jak pracują, jakie są ich preferencje szachowe.
Jak się okazuje Anand czy Adams widzą Carlsena inaczej niż większość wypowiadających się na ten temat. Ich opinia, choć nie jest wiążąca to jednak ma znaczenie dla oceny stylu gry mistrza świata.. 



9 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa wypowiedź GM Adamsa! Niestety u nas jest grupa amatorów, z niskimi kategoriami szachowymi, którzy twierdzą inaczej niż arcymistrz, będący od 20 lat w czołówce światowej. Ale niech ci amatorzy nadal brną w swoich teoriach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma na to rady. mają prawo mieć swoje zdanie, choćby cały świat szachowy i fachowy twierdził inaczej. Jest jakiś rodzaj satysfakcji chyba, że można się nie zgadzać z Anandem, Adamsem czy kimś takim. Tylko na zasadzie, że mam swoje zdanie. Taki klimat...

      Usuń
  2. Na blogu J.K amator ( ale z tytułem) wraz z szachistą ( bez tytułu) twierdzą , że propaguje "przeskakiwanie debiutu".
    Może należałoby zwrócić się w tej sprawie do Ananda czy Adamsa albo samego Carlsena bo cytuje ich wypowiedzi.
    Charakterystyczne są też odniesienia do Akademii. Żaden z panów nie ma pojęcia czym się tam zajmujemy ale nie przeszkadza to krytykować. Bo można a jak można no to trzeba.
    Swoją droga ciekawe jak gość z tytułem może oceniać pos. d3 w hiszpańskiej jako lewiznę...

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma się co przejmować, trzeba robić swoje. ta krowa co dużo ryczy mało mleka daje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zamiaru się tym przejmować. Z czasem niestety trzeba przywyknąć, że to takie typy i już. Żadne argumenty nie docierają. nawet mają kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem , więc czego można wymagać...

      Usuń
  4. Moim zdaniem bardzo dobrze jest mieć SWOJE NIEZALEŻNE zdanie. Niemniej głupotą jest utrzymywać takie zdanie (pogląd) bez względu na to co inni mówią. I nie chodzi tylko o przebijanie się teoriami, lecz testowanie (jak też stałe udoskonalanie) swoich idei przez pryzmat tego czym się dzielą inni. Wymaga to jednak pewnych umiejętności jak też cech charakteru.

    Osobiście stale mam okazję do konfrontowania mojego poglądu (teorii) na szachy - z tym co inni wyrażają poprzez książki, materiały wideo, wpisy na blogach czy forach oraz różnych artykułach jak i wywiadach. Najbardziej cieszy mnie, gdy zobaczę kolejną część, którą sprawdzę i dzięki nie udoskonalę mój system. A mam już takie (stałe) elementy, których NIKT na świecie nie jest w stanie podważyć. Nie są to specjalnie trudne elementy, ale na pewno na nich mogę dalej budować kolejne konstrukcje.

    Natomiast co do hejterów oraz zadymiarzy i laików, to po kilkunastu latach kontaktu z nimi wiem jedno: szkoda czasu na jakiekolwiek aktywności z nimi związane. To sprawdziłem na 1000% na przestrzeni kilkunastu lat - i nie tylko ja, ale setki innych osób, które chciały (chcą) coś więcej osiągnąć.

    Jeśli zaś idzie o Carlsena, to według mnie stara się on grać możliwie jak najbardziej praktyczne szachy - i na ile jeszcze to możliwe, to wchodzi najgłębiej w tę materię, która jest najmniej rozpracowana i poznana - czyli w grę środkową. Często jednak wiele ludzi zapomina, że Carlsen w swojej najlepszej formie - gryzie deskę do upadłego i zajeżdża przeciwników dodatkowo wytrzymałością oraz stałym trzymaniem pozycji w stanie "uderzenia". I dzięki temu nawet najsilniejsi arcymistrzowie w końcu wymiękają. Coś w tym podejściu jest?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne aby wszelkie zmiany i tendencje zauważyć. Carlsen nie jest przecież jakimś stałym, skończonym "produktem'. Rozwija się, zmienia. Musi brać poprawki na grę swoich silnych przecież przeciwników.
      Nie można przykładać do niego tylko szablonu, że ma bardzo szeroki repertuar debiutowy bo akurat rzecz tak nie wygląda. Mówi on sam o tym a i inni jego znamienici koledzy potwierdzają. czasem się zastanawiam co jest takiego w zmianie poglądów, że są ludzie, którzy nie mogą się rozstać ze swym zdaniem, choćby było zupełnie błędne. Tak jakby ktoś ich dotykał do żywego? czy tracą coś istotnego? jesteśmy z natury omylnymi istotami a poza tym wszystko jest w ruchu, zmienia się. Trzeba zmianę zaakceptować jako coś naturalnego. Inaczej mamy do czynienia z tzw: "etykietowaniem strumienia" jak mawiał Jacek Bednarski.

      Usuń
  5. Jeśli moje zdanie jest najmojsze, a muszę się z nim rozstać... oj to TRAGEDIA się kłania w pas! Dlatego są ludzie, którzy muszą mieć swoje, niezmienne zdanie - jakiekolwiek by ono nie było, bo inaczej mają poczucie, że się rozpadną, znikną, przestaną istnieć czy pozostaną niezauważeni. Psychologia i psychiatria omawia takie sprawy, więc bardzo słuszne i głębokie jest powiedzenie: "tylko krowa nie zmienia poglądów".

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem trudno jest ustalić granicę pomiędzy tym co to jest moje zdanie a zwykłym tępym uporem .
    W niektórych przypadkach ma się wrażenie, że poglądy są traktowane jak własne ciało i ich zmiana jest jakby naruszeniem integralności tegoż ciała.

    OdpowiedzUsuń