czwartek, 22 stycznia 2015

Moje jedynie słuszne poglądy (2)










Na blogu Jerzego Konikowskiego przy ocenie rezultatów poszczególnych partii jak i całych turniejów możemy przeczytać, że decydowała znajomość bądź nieznajomość teorii debiutów. Jak dla mnie jest to znaczne spłycenie istoty zagadnienia.
Zresztą gdyby tak było to oznaczałoby, że nie ma nadziei bo przegrywa na tej samej zasadzie Caruana, Wojtaszek i Carlsen . Nawet najlepsi , ciężko pracujący nad tą niewątpliwie ważną fazą gry przegrywają czasem gładko .
Jak to zatem jest?
Podam przykład jak najbardziej aktualny. Radek wygrał z numerami 1 i 2 listy rankingowej rzekomo przez to, że Carlsen i Caruana słabo rozegrali debiut. Prawda, tylko pytanie dlaczego tacy giganci zagrali tak kiepsko?. Jak dla mnie to przyczyna jest widoczna gołym okiem. Obaj znakomici gracze "zaptaszkowali" sobie Radka jako łatwiejszego do ogrania i zaczęli grać w debiucie "krzywo". Przecież to nie brak wiedzy ale psychologia. Z dnia na dzień nie zapomnieli jak się gra, zwłaszcza, że Radek nie musiał żadnych "cudów" tworzyć, co zresztą wcale nie umniejsza jego sukcesu.
Na blogu J.K w zasadzie tylko Marcin podał trafną diagnozę.
Nie można traktować tak mechanicznie gry w szachy, czegokolwiek zresztą. Grają żywi ludzie, mający swoje ambicje, nastroje, lęki i pragnienia.
Wszystko to ma olbrzymi wpływ na końcowy rezultat. Zaczyna się od nastawienia, szukania właściwej strategii postępowania. 
Niekiedy tu właśnie tkwi przyczyna takich a nie innych rezultatów.
Historia szachów jest pełna takich niewłaściwych wyborów, błędów w ocenie siebie, przeciwnika i sytuacji w ogóle.
Przy najbliższej okazji chciałbym pokazać jedną z partii meczu Petrosjan - Spasski , będącą najlepszą ilustracja do omawianego zagadnienia.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz