niedziela, 31 sierpnia 2014

Z uporem maniaka





Nie daj sobą manipulować!




Niestety już bez zdziwienia czytam kolejne komentarze na blogu J.K dotyczące szkolenia. Nie wiem jakim językiem należałoby to pisać bo żaden nie trafia do tych co mają coś wykazać. No i wykazują bo tak się zawsze da. Niejaki "Radko" zarzuca wymieniającym tu uwagi, że nie rozumieją problemów współczesnych szachów i, że preferują końcówki odrzucając debiuty. Gdzie to jest napisane to nie wiem. Jednak wciąż się taki temat przewija. Swego czasu byłem uznany za głównego zwolennika takiej metody , chociaż nikt nie znalazł ani jednego mojego cytatu na ten temat. No ale jak się chce to wszystko można. Zakładam, że dajmy na to taki "Radko" doskonale się orientuje w problemach współczesnych szachów i doszedł  do tego sam na drodze wieloletnich wysiłków. Może podzieliłby się z nami, nieświadomymi istoty zagadnienia szczegółami swej pracy. Ja w każdym razie nie odrzucam debiutu aby była jasna sytuacja. Raczej "Radko" i jemu podobni "syjamscy" bracia zrośnięci wspólną niechęcią wciskają na siłę coś czego nigdy nie twierdziłem.
Innym przykładem jest powracający jak na gumowych szelkach temat zniechęcania juniorów do gry w szachy ( p.Kledzik) 
Zresztą charakterystyczna jest reakcja pana Krzysztofa na zdobycie tytułu MŚ w solvingu przez Kacpra Pioruna. Zamiast gratulacji ( kilkadziesiąt wpisów na Facebooku!), bo w końcu jest to sukces na miarę światową to jakieś rozważania co czym jest lub nie jest.
Wiele lat przepracowałem z Kacprem i nawet gdyby zdobył nagrodę w  hodowaniu królików czy gołębi to też bym się po ludzku cieszył a nie wywracał na nice tego co jest.
W dodatku jak zwykle Ci co rzekomo tak się interesują polskimi szachami nie wiedzą zbyt wiele o życiu zawodników ich planach, ambicjach .
Z natury rzeczy wiem więcej i dlatego nie piszę zbyt często krytycznie bo znam pewne uwarunkowania. 
Wiem ile w tej chwili znaczy dla Kacpra ten tytuł i dlatego cieszę się podwójnie.
Potrzeba trochę życzliwości a nie analiz, porównań i odwołań.
Mania wmawiania mnie i innym, że jest tak a nie inaczej powraca falami niestety i wciąż w tej samej postaci. Może tak wypadałoby coś poczytać, przemyśleć i spojrzeć na siebie, właśnie na siebie!





5 komentarzy:

  1. Witam Serdecznie!
    Pozwolę sobie zabrać głos na temat, jednakże jakby od innej strony, a dokładniej mówiąc dyscypliny sportowej, i otóż: przez szereg lat z powodzeniem, jak też wyczynowo (I - obecnie ekstraklasa - oraz II liga, jak też kadra Polski juniorów) uprawiałem dyscyplinę sportową zwaną wdzięcznie "siatkówka". Dziś, siatkówka - nie tylko ze względu na odbywające się u nas w kraju Mistrzostwa Świata - jest na ustach wielu kibiców, jak też przedmiotem wielu dyskusji szczególnie na internetowych forach. W trakcie rozgrywania zawodów z udziałem naszej reprezentacji ilość komentarzy, jak też ilość "znawców" można liczyć w setkach, a nawet tysiącach. Prawie każdy, kto tylko kiedyś tam odbijał piłkę na plaży podczas urlopu, bądź też na trzepaku obok swojego bloku, albo i w rozgrywkach międzyszkolnych stara się zbrać głos i przekazać innym swoje emocje - żal i gorycz po przegranym maeczu, jak też radość po meczu wygranym. I słusznie, bo przecież jesteśmy ludźmi i mamy wpisane niejako w nasz kod genetyczny chęć dzielenia się swoimi wrażeniami szczególnie podczas wzniosłych i ważnych chwil. Jednakże gdyby tylko chodziło o emocje i wrażenia zwyczajnego kibica... ależ nie! W bardzo wielu przypadkach chodzi zupełnie o coś innego, co tak naprawdę niczemu konkretnemu nie służy, a jedynie ma na celu zbudowanie zainteresowania wokół własnej osoby. Tak też sposoby są rożne, a nawet graniczące z najzwyklejszą ludzką prożnością, co poniekąd też jest naturalnym zjawiskiem. Bez większej znajomości sztuki siatkarskiego rzemiosła, a jedynie kierując się najczęściej tylko i wyłącznie płaskim przekazem tv z turnieju, komentujący kibice za wszelką cenę starają się zaistnieć ponad otoczeniem. Równie zuchwałym i śmiałym, co niedorzecznym i pozbawionym wszelkiej wynikającej z wnikliwej znajomości danego tematu logiki, poglądom i radom nie ma końca. I oczywiście, jak to zwykle bywa w podobnych sytuacjach, im dalej w las, tym więcej ciemności i wilgoci... Natomiast, gdy przychodzi rozmawiać o konkretach i własny wątek rozbudować i podeprzeć solidnym oraz rzeczowym uzasadnieniem, to wszystko zaczyna się na dobre komplikować. Dlaczego? To bardzo proste, i otóż: po pierwsze; nie jesteśmy na tyle blisko danego wydarzenia aby znać jakże bardzo ważne techniczne aspekty. Po drugie; nie mamy aż takiej sensu stricto fachowej, teoretycznej wiedzy, jak też własnej praktyki aby w ogóle zabierać się za dyskusje na poziomie szkoleniowym czy też trenerskim. Reasumując; najzwyczajniej nie posiadamy odpowiednich narzędzi. Koniec i kropka. Co oczywiście nie znaczy, że nie mamy prawa aby w ogóle zabierać się za merytoryczną dyskusję w danym temacie. Nic bardziej błędnego! Każdy głos w sprawie jest ważny i potrzebny. Każdy, ktory bierze się z potrzeby dotarcia do istoty rzeczy. Pozdrawiam. D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za obszerną wypowiedź ! tak właśnie widzę istotę zagadnienia i ja.

      Usuń
    2. Mało to pocieszające bo deklaracji co do programu jak nie było tak nie ma. Jerzy Konikowski oczywiście nie ma żadnego zobowiązania co do napisania takiego programu ale jak się ciągle wraca do tematu to może lepiej byłoby coś napisać. Jak dochodzi do konkretu to pojawiają się kolejne wpisy o niewłaściwym szkoleniu rodem z minionej epoki itd. To do niczego nie prowadzi!

      Usuń
  2. Pan Dariusz trafnie rozszyfrował osoby piszące na blogu JK. Strzał w dziesiątkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak wybuchła tak i ucichła burza wokół ewentualnego programu szkolenia. Opadły emocje ale pomysłu na program nie ma jakoś...

    OdpowiedzUsuń