wtorek, 8 lipca 2014

A gdy poszedł król na wojnę...




Pobrałem z Immoratalchess



Jest oczywiście mnóstwo partii, gdzie jedna ze stron z własnej lub przymuszonej woli wyszła królem do boju. Wybrałem tą bo rozegrali ją gracze znamienici , poszukujący walki, konfliktu.
Ponadto nie zawsze wyjście królem w niebezpieczny "teren" jest skutkiem błędu. Czasem jest to konsekwencja pryncypialnej walki, gdzie obaj gracze chcą udowodnić zasadność swej koncepcji. Tak właśnie stało się w poniższej partii.








Przebieg partii stawia wciaż aktualne pytania o granicę ryzyka,wolę zwycięstwa i znaczenie łutu szczęścia...



2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o marsz króla to polecam również partię Borovikov-Łagowski 2001 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście partia niczego sobie! Król Patryka był agresywny jak żadna z figur. Dziekuję z podpowiedź. Może opublikuję!

      Usuń