środa, 7 maja 2014

Nosorożec












Pan Krzysztof jak widzę nie chce zrozumieć, że nie wszystko o czym piszemy jest kwestią interpretacji. Przykładowo w kwestii niszczenia talentów to jest pogląd , interpretacja czy wymysł?
Chciałem aby Pan zwrócił uwagę na kolejność występowania osób i wypowiedzi bo to ma kolosalne znaczenie . Otóż po apelu  - prośbie zachowałem spokój bo chciałem zobaczyć co z tego wyniknie od tzw. Waszej strony. I doczekałem się od Krystiana tego czego Pan nie chciałby widzieć w polemikach, czyli ataku personalnego.Czy może Pan odebrał tą wypowiedź jako rzeczową i stonowaną emocjonalnie.?
Na swoim blogu komentuję większość wypowiedzi .
Rozumiem, że nie ma Pan wpływu na to co napisze Krystian ale przyzna Pan, że jak się występuje z takim apelem prośbą to może należałoby jakoś zareagować . Przecież ta właśnie wypowiedź świadczy o fikcyjności apelu - prośby. Chyba jest to jasne? 
Ale Pan nie zareagował . A była okazja okazać dobrą wolę. I co?
Wystarczyło zwrócić uwagę i tyle.
Wielokrotnie zadawałem pytania i proponowałem polemikę ale nigdy się nie doczekałem niczego poza atakami personalnymi. 
Ostatnio od J.K i Krystiana.
Pokażcie jak Wy to robicie a później apelujcie a nie odwrotnie bo  jest to nieuczciwe.
Przyjmuje przeprosiny i sam także przepraszam Pana.
Pana osobiście!


A Krystianowi dedykuję króciutki wierszyk. Autor: Obden Nash

Nosorożec
Nosorożec - zwierz brzydki.
Małe z niego pożytki.
Sytuację uproszczę: 
Żegnam Cię , nosorożcze 

"PS" Wypada mi podziękować pozostałym komentatorom z blogu J.K, że nie włączyli się do akcji Krystiana. Jednocześnie chciałbym aby piszący komentarze do mojego bloga docenili tą chwilę.



34 komentarze:

  1. A co Mistrz sądzi o przebiegu partii Moiseenko - Wojtaszek, a szczególnie o szansach na wybronienie przez czarne końcówki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele bo nie mam czasu na dokładną analizę. Mam sporo zajęć.

      Usuń
  2. Pewien starzec w swej willi na Etnie

    Trzymał owcę i czuł się z nią świetnie:

    "Dokładnie taki profil"

    Wyjaśniał, "miał Teofil,

    Choć nie pomnę, kim był on konkretnie".

    Limeryk autorstwa W. R. Inge z pewnej książki... Pozdrawiam, D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem w meczu, który nie jest liczony do rankingu nie może być pełnego zaangażowania. Wojtaszek nie widział, że może reklamować 3-krotne powtórzenie pozycji. Pozycja powtórzyła się po 83, 98 i 102 posunięciu. Zawodnikowi tej klasy nie powinno się to zdarzać, nawet w meczach o pietruszkę. Według mnie (poziom 2300) - końcówka po wymianie czarnopolowych gońców była już przegrana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli rzeczywiście nie jest tam liczony ranking to nieporozumienie. Niezależnie od tego zawodowiec okazuje a przynajmniej powinien pewną postawę wewnętrzną. czyli nie odpuszcza. Wiadomo. że Kasparow nawet przed symultanami chciał znać skład i nawet symultan nie odpuszczał.

      Usuń
    2. O ile tak jest czyli przyczyna porażek jest taka jak się przypuszcza. Może też być inna, nie wiadomo jaka..

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za merytoryczną odpowiedź. Z wierszowanymi mam pewien kłopot jako absolwent Politechniki ;)

      Usuń
    4. Czasem "poetycka" odpowiedz lepiej przemawia do wyobraźni a czytają ludzie po rożnych uczelniach :)

      Usuń

  4. Mówiąc ludziom prawdę w oczy
    to po dynamicie kroczyć,
    każdy ci do oczu skacze,
    swoje kłamstwa woląc raczej

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze się stało, że Pan, Panie Waldemarze, przeprosił Pana Kledzika, i to wyłącznie Pana Kledzika, bo to właśnie On "zbierał" za innych. Niektórzy użytkownicy "tamtego" blogu nie upoważnili Pana Kledzika do występowania w ich imieniu i nie popierają Jego akcji. Była szansa na konstruktywną polemikę, ale to właśnie Pan ją zaprzepaścił, nazywając, m.in., Kledzika "Bredzikiem". Trudno w takiej atmosferze zachować spokój. Dostało się też Panu Jerzemu Konikowskiemu, który nigdy i nigdzie nie ubliżał Panu, a jedyną Jego winą jest obrona przed nieustannym pomniejszaniem jego zasług i osiągnięć.

    Attn.: Blog Konikowskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Galu!
      Przypomnę, że to P. Kledzik wystąpił z apelem i można tak powiedzieć przeprosił mnie pierwszy, choć jest to tak sformułowane, że jakby nie wiedział za co. Ale czepiał się nie będę bo jest to gest, który trzeba przede wszystkim docenić. Jeśli ta "akcja" nie była uzgadniana to tym większy szacunek dla P.Krzysztofa.
      Jeśli inni tego nie rozumieją i nie popierają to sami się określili. Jeśli nie potrafią przepraszać i wybaczać to niechaj robią co chcą. Nie ma na to rady. Ich wybór.
      Pani zapewne nie przypomina sobie jak Jurek nazwał mnie "małym pikusiem"? i co dalej o mnie pisał?
      Poza tym nie mam zamiaru tu opisywać" swoich krzywd" Jeśli Pani chce to mogę to opisać prywatnie i wtedy okaże się , że nie zna Pani jednak historii tego konfliktu ani podłoża.
      Pana Krzysztofa nazwałem tak w konkretnej sprawie mającej związek z jego wypowiedziami na temat rzekomo umówionego remisu Pioruna ze Świerczem. Niech Pani nie stawia sprawy tak jakby to była moja wina i ja wszystko źle robiłem a inni się tylko bronili bo wypacza to rzeczywisty obraz .Jest Pani stronnicza, czemu się nie dziwię ale niech Pani popatrzy jakby "z boku". A najlepiej na wpisy Zb. Nagrockiego. Jeśli Pani twierdzi, że mają one "specyficzny smaczek" podobnie jak P.Krzysztof to ja dziękuje!
      Nie ja zaprzepaściłem szansę na polemikę. Jeżeli już to wszyscy. Każdy mógł przestać ale jakoś nikt tego nie zrobił. To czemu Pani tylko mnie to przypisuje?

      Usuń
  6. Panie Waldemarze,
    Zacznę od Zbigniewa Nagrockiego. Wypowiedzi zwykle ocenia się pod względem treści i formy. Jeśli chodzi o Zbyszka, z formą nawet ja czasami się nie zgadzam, natomiast treść jestpoparta faktami. Myślę, że to mial na myśli Pan Krzysztof Kledzik, pisząc „specyficzny smaczek” lub „szczery do bólu”.
    A teraz o „Bredziku”. Nie miał Pan podstaw tak nazywać Pana Krzysztofa Kledzika. Pan Jerzy Konikowski napisał, że remis w partii Piorun-Świercz był PRAWDOPODOBNIE umówiony, co poparł krótką analizą tej partii. Przekonał tym samym Pana Krzysztofa Kledzika, który wyrobił sobie pogląd na tę sprawę.
    Argument, że Kacper Piorun powiedział, że ten remis nie był umówiony, nie jest przekonujący. Poprę to argumentem ze swojego podwórka. Prezydent Clinton pod przysięgą stwierdził, że „nigdy nie uprawiałem seksu z tą kobietą” (chodzi o aferę z Moniką Lewinsky). Dopiero gdy Monika Lewinsky udostępniła swoją sukienkę poplamioną spermą prezydenta Clintona, Clinton zmienił zeznania, próbując wmówić społeczeństwu, że „oral sex” nie jest seksem.
    Pan Jerzy Konikowski porównał swoje osiągnięcia z Pańskimi i dlatego nazwał Pana „małym Pikusiem”. Moje osiągnięcia szachowe w porównaniu z Pańskimi to mały pikuś. I wcale nie czuję się urażona tym porównaniem – taka jest prawda.
    „Mały Pikuś” jest najgorszą „obelgą”, jaką potraktował Pana Pan Jerzy Konikowski. A liczba Pańskich epitetów jest wystarczająca na założenie kolejnego bloga.

    Oczywiście, do wiadomości "tamtego bloga".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Galu!
      Jeśli Pan Krzysztof ma możliwość wyjaśnienia sam dlaczego jako pierwszy przytoczył znany link i jak rozumie zawarte w nim "fakty". Czy za fakty uważa Pni twierdzenie, ze od stania na głowie tak mi się porobiło? Czy faktem jest, że zjadłem owo ostatnie ciastko? Niech pani sprawdzi co sugerował Zb. na swym blogu jeśli chodzi o moja współpracę ze znanymi służbami. Wierzy Pani, że informacje o moim zdrowiu podał z troski o wzmiankowane. Bo jakoś dziwnie nie wierzę. Nie chce mi się tego wyliczać. Żadnych faktów na temat moich związków z jogą znać nie może bo skąd?.
      Czy uważa Pani, że faktem jest iż Krzysio Jopek dostał zlecenie i gotowe już wywiady z Warszawy? Skąd ta wiedza tak ochoczo podtrzymana przez anonimów i bloga J.K?
      I zamieszczenie zdjęcia Krzysia Jopka śpiącego na stoliku. Chłopak jako pasjonat szachowy po całonocnej zmianie pojechał zagrać w turnieju i w przerwie pomiędzy rundami zwyczajnie przysnął.
      Rozumiem, że mnie atakowano bo bywałem złośliwy ,ale co komu zrobił Krzysiek? nigdy nie pisał niczego o J.K i Zb w szczególności, ze nie wspomnę o innych anonimach. Czy to ,że zrobił wywiady z Macieją i ze mną to jest powód do potępienia i naigrawania się z człowieka?
      Niech więc pani nie przedstawia sprawy tak jednostronnie. Jeśli wszyscy z blogu J.K i Zb. się bronili to w przypadku Krzysia Jopka w jakiej sprawie? .Przecież ich nie atakował.
      Pan Krzysztof uległ sugestii Jurka tylko nie wiem dlaczego? Pewnie dlatego , że uważa go za swego mentora i człowieka mającego w szachach monopol na nieomylność. Dla mnie argument Kacpra był wystarczający bo jeździłem z nim na turnieje kilka lat i nigdy mnie nie oszukał więc dlaczego miałby to zrobić w tak w sumie nieistotnej sprawie. Przecież sam Jurek nie potępiał tego "umówionego" remisu. Pan Krzysztof zaś twierdził ,że to niesportowe itd. a później niech Pani sobie sprawdzi jakiej użył niedopuszczalnej formy wypowiedzi. Brzmiało to mniej więcej tak " Jeśli Kacper umówił się na remis to nie dziwię się, że zaprzeczył". I następnie twierdził, że nie napisał przecież, że Kacper się umówił i był bardzo dumny z tej pokrętnej logiki. Trudno to zaakceptować. Jak się później okazało Artur Jakubiec, będący ich obu trenerem na MŚ potwierdził wersję Kacpra. Chyba, ze przyjąć, że Jurek, który nawet nie wiedział o roli Artura wiedział lepiej jak było. Albo zakładając, że wszyscy byli w zmowie! W jakim celu?
      Kacper obawiał się właśnie 1.e4 ale Darek sam się przygotowywał i stąd taki niefortunny dla niego wybór. Ot i cała tajemnica. Ja chciałem się zwyczajnie dowiedzieć jak było. Partia była grana w połowie dystansu i nawet gdyby ten remis był umówiony nie miałbym wielkich pretensji. Gdy to wszystko się ujawniło Jurek w ataku złości nazwał mnie "małym pikusiem". Nie miał racji i nie mógł tego zaakceptować.
      Przykład z Clintonem jest tu nie na miejscu, choćby z uwagi na rangę problemu. Przecież "umówiony" remis nie groził żadnymi sankcjami.
      Proszę sprawdzić dokładnie wzmiankowany cytat a najlepiej go wkleić. Zresztą co miał mały czy duży pikuś do sprawy "umówionego" remisu? Ja związku nie widzę.

      Usuń
    2. Znam kilka kompromitujących faktów z życia J.K i Zb.N ale dotyczą one ich życia osobistego bądź korespondencji prywatnej i musiałbym zejść do poziomu Zb. aby je ujawnić a tego nie zamierzam zrobić.
      Podobnie jak będąc "wewnątrz" polskich szachów nie mogę pisać o wielu sprawach bo naruszyłbym czyjeś dobra osobiste lub zaufanie.A jest to traktowane jako przejaw hipokryzji i zakłamania .

      Usuń
  7. Rzeczywiście, jest Pan niezły w odwracaniu kota ogonem. Zaczęliśmy od Panów Kledzika i Konikowskiego, a skończyliśmy na Nagrockim. Tu mnie Pan nie zaskoczy, bo znam zarówno Ewę, jak i Zbyszka. W imieniu Zbyszka nie będę zabierała głosu, bo nie chcę mieć wojny domowej. Prawdopodobnie nie zaskoczy mnie Pan "kompromitującymi faktami" z życia J.K. i Z.N. I tak, zgadzam się, że Z.N. nie należy do najtaktowniejszych osób, ale już taka jest jego "uroda", albo się to akceptuje, albo nie. Znam gorszych ludzi od niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Galu!
      Poza tym mam swoje lata ale jakoś gorszych ludzi niż Zb.N nie poznałem i nie mam ochoty poznać.Rozumiem, że jest Pani związana z całym środowiskiem skupionym przy J.K i to niestety wpływa na Pani opinie. Wciąż Pani nie widzi, że Pan Krzysztof wykonał pewien gest a ja na to odpowiedziałem .
      Pierwszy raz spotkałem się taką reakcją na blogu J.K. Dla mnie to jest ważne a nie, że ja musiałem przeprosić jak komentowano mój błędny komentarz w sprawie rzucenia szkoły na rzecz szachów.
      Apel Pana Krzysztofa nawet wyrażony w takiej postaci i bardzo niemrawe przeprosiny wstrząsnęły mną pozytywnie i zareagowałem , traktując rzecz poważnie. Widzę jednak, że to Wy macie wciąż problem z akceptacją tego gestu. Pani sama napisała, że część anonimów nie zaakceptowała tego bardzo ludzkiego odruchu. To jacy z Was ludzie? Sami się zastanówcie co dalej tworzycie jeśli nie chcecie pojednania?
      W Pani komentarzach w tle jest cały czas obarczanie mnie i tylko mnie winą za wszystko co najgorsze.
      I tyle Pani z tego zrozumiała?

      Usuń
  8. Pani Galu!
    Nie odwracam "kota ogonem". Wszak twierdziła Pani, że Zb. swe wypowiedzi ma poparte faktami a to nie ma miejsca.
    nawiązuję też do pisania o sprawach osobistych takich jak zdrowie. Zb. jest często cytowany na blogu J.K jako wyrocznia i ten ,który ujawnia fakty itd. I tylko dlatego. Poza tym to Pani robi uniki. Znam to i nigdy mi się nie podobało.
    Niestety w takich warunkach nie można polemizować. Wygląda mi na to, że teraz Pani została "oddelegowana" do misji. Jest w tej sytuacji coś z owego rysunku Mleczki , że mogę sobie wybrać kata, chociaż wyboru za bardzo nie mam.
    Poza tym Pan Kledzik może przecież sam odpowiedzieć na blogu lub prywatnie.
    Nie bardzo wiem czemu występuje Pani w roli "rzecznika" blogu J.K. Faktów z życia i korespondencji nie miałem zamiaru użyć, o czym napisałem . Nie wątpię , że zna Pani fakty z życia Zb.N ale co z tego.Inni nie znają i mogliby poznać
    Są ludzie, którzy znają przynajmniej przybliżony stan mojego zdrowia ale dlaczego mieliby ujawniać takie informacje.
    Jest to jakiś argument w polemice?
    To jest raczej rozpacz, rodząca agresję jeśli używa się takich argumentów jak ostatnie ciasteczko lub stan zdrowia. A tak przy okazji z tym ciasteczkiem to nadal Pani utrzymuje, że to prawda?

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest Pan zwykłym krętaczem i mnie obraża. Proszę mi pokazać (skopiować), gdzie jest napisane, że to Pan zjadł to ciastko. Jak mi to Pan udowodni, to możemy dalej prowadzić tę bezsensowną dyskusję. A Pańskie rewelacje o kompromitujących faktach z życia J.K. i Z.N. zostały skwitowane śmiechem. Z. Nagrocki nie ma zamiaru Pana przepraszać, bo nie widzi najmniejszego powodu, a wręcz przeciwnie - powiedział: "Czekam na kompromitujące fakty, które są wytworem chorej wyobraźni Pinokia i będę kontynuował udowadnianie, jak on kłamie i robi z siebie pajaca."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Galu!
      Może Pani mieć zdanie jakie się Pani podoba. Nie wspominałem o tym aby Zb. mnie miał przepraszać. Byłoby ciekawie ale w sumie nie żyję tym jako problemem. Nie wiem , gdzie Panią obraziłem ale jakby co to nieświadomie. Widzę dwie możliwości 1)próbować rozwiązać konflikt 2) dążyć do dalszej konfrontacji.
      Jestem zwolennikiem tej pierwszej opcji. Po co się wikłać się w ustalanie co , kto i komu?
      Może lepiej wykorzystać szansę jaka się pojawiła po apelu Pana Krzysztofa i dać sobie szansę. Problem polega tylko na tym czego się chce. Jeśli chodzi o ustalenie, że Wy macie rację a ja nie mam to będzie ciężko. Przepychanki tak do siebie maja. Nie jestem zainteresowany. W jakim celu mamy prowadzić dyskusję, którą Pani ocenia jako bezcelową?
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Brzmi to nieźle, tylko proszę nie zwracać się do mnie per "Wy". Mam własną opinię, która niekoniecznie zgadza się z opiniami użytkowników blogu Jerzego Konikowskiego i Zbyszka Nagrockiego. Łatwo nie będzie, bo jeśli chodzi o Akademię Szachową, argumenty Jerzego Konikowskiego mnie przekonują, choć w tym nie siedzę. Miałam też w domu trenera szachowego (Janusza Śledziewskiego) i wiem, na czym polegają treningi szachowe. Wiem też co nieco na temat organizacji turniejów szachowych dzięki pisaniu biuletynów z turniejów w Polanicy i we Wrocławiu. To tyle dla tych, ktorzy będą próbowali dyskredytować moje zdanie, co już bywało.

    Ale do rzeczy. Akademia Szachowa jest dziwnym wytworem o dumnej nazwie. Ta instytucja nie wychowała żadnego szachisty, bo nie jest to jej celem, gdyż trafiają do niej najlepsi juniorzy, czyli tacy, których ktoś już czegoś nauczył. Pisał o tym Jerzy Konikowski, pisał też o tym Mateusz Bartel. Jerzy Konikowski od kilkunastu lat próbuje przekonać trenerów Akademii do internetu jako pomocy w treningu. Dostało mu się za ten "niecny" pomysł, ale czas pokazał, że miał rację. Kontakt przez internet dorównuje kontaktowi bezpośredniemu, szczególnie jeśli chodzi o szachy. Przekonałam się o tym, gdy kilka lat temu poprosiłam przez Skype'a Jacka Bednarskiego o wyjaśnienie mi pewnego wariantu szachowego. Odebrałam to tak samo, jak swego czasu bezpośrednio przy jego słynnym stoliku szachowym od Fidela Castro. Odległość nie miała tu najmniejszego znaczenia, nawet razem paliliśmy papierosy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zwracanie się do mnie osobiście ale traktowanie moich poglądów jako tożsamych z polityką PZSzach jest codziennością na blogu J.K i stąd taka równie błędna forma.
    Nazwa MASZ jest związana ze sposobem finansowania a niekoniecznie dodania sobie splendoru.
    Tak są tam Mp i vice MP przykładowo.I to jest oczywiste bo jak sobie wyobrazić taką Akademię, która uczy od podstaw. Przecież to nie jest zadaniem takich, nazwijmy to szkół. Zadaniem MASZ jest odpowiednie ukierunkowanie rozwoju młodych zdolnych ludzi. Nie ma finansów aby mieć opiekę całoroczną nad adeptami. Nawet w ZSRR w czasach istnienia szkoły Botwinnika nie było takich możliwości.
    Przekazujemy wiedzę o tym czego i jak należy się uczyć ,zalecenia i ćwiczenia do wykonania. Adepci dostają dofinansowanie do turniejów i treningów z wybranymi przez siebie trenerami.
    Co można zrobić więcej?
    Proszę poczytać wpisy na moim blogu dotyczące MASZ.
    Uprzedzenia , które od lat ciągną się za MASZ biorą się głównie ze złego nastawienia na "nie" oraz braku informacji.
    przypomnę, że J.K latami zarzucał, że nie uczymy debiutów a po jednym wpisie na moim blogu zmienił taktykę bo okazało się, ze nie jest to prawdą. Teraz podobno niszczymy młodych ludzi itd. W takiej atmosferze nie można rozmawiać.W przypadku argumentów J.K i M.Bartla można powiedzieć, ze są także z "zewnątrz" W tym sensie, że oglądam partie tych najzdolniejszych, rozmawiam z nimi na konsultacjach i wiem mnie więcej jaki jest ich poziom wiedzy. Nie chce powiedzieć, że Ci co wygrali mieli szczęście i był to przypadek ale w młodszych grupach wiekowych często decydują cechy czysto wolicjonalne.
    W trakcie spotkań i analiz często okazuje się, że poziom wiedzy nawet tych najlepszych jest bardzo niski. I wtedy wskazujemy co i jak trzeba robić aby pójść do przodu. To skomplikowany proces, trudny do krótkiego opisania. Są i tutaj wyjątki.
    Tak się to widzi "z bliska". Inaczej rzecz wygląda traktowana modelowo z pewnego dystansu.
    O szkoleniu poprzez internet innym razem. Dodam tylko, że bezpośrednich spotkań z Jackiem przy tym słynnym stoliku nie zamieniłbym na żadne spotkanie poprzez Skype!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pani Galu!
    W czasach, gdy J.K proponował nowe formy szkolenia dostęp do internetu miało mniej więcej dwóch juniorów na dziesięciu. Oczywiście były kafejki internetowe ale wszystko to trudno nazwać nowymi formami szkolenia bo ograniczało się wszystko do przesyłania danych. Oczywiście szybciej i taniej. Z tego typu usprawnienia korzystali prawie wszyscy, którzy mieli dostęp do sieci. Później pojawiły się komunikatory typu Skype i to mógłby być przełom ale w skali MASZ tylko w przypadku przykładowo konferencji przez Skype. Jednak byłoby to bardzo trudne do przeprowadzenia . Jak sprawić aby o tej samej porze powiedzmy siedmioro dzieci słuchało wykładu i nikt by się nie rozłączył i był skoncentrowany itd. Czasem nawet "na żywo" nie jest to łatwe. Nie wiadomo także jak rozliczyć takie zajęcia. Mając na oku wszystkich uczestników mamy więcej o nich informacji. Są wyrwani z codziennej rutyny w domu i szkole i intensywnie zajmują się szachami i sportem. Inaczej niż stacjonarnie nie da się tego zrobić.Być może u ludzi dorosłych kontakt przez internet może dawać poczucie, że dorównuje on kontaktowi bezpośredniemu. Moje doświadczenia są inne . Kontakt bezpośredni jest znacznie bardziej intensywny i bardziej owocny. Sprawdziłem to w ciągu kilku ładnych lat porozumiewania się z juniorami tą drogą. Oczywiście zadania, materiały krążą ta drogą szybciej i praca jest przez to efektywniejsza. Poza tym wszystkim są jeszcze uwarunkowania na, które ani kierownictwo MASZ ani PZSzach nie maja wpływu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wydaje mi się, że zadaniem Akademii jest wyselekcjonowanie tych najlepszych. Przy ograniczonych środkach finansowych nie można kierować się przysłowiem "na bezrybiu i rak rybą". To powinni być wybrańcy, którzy już reprezentują pewien ustalony poziom i wymagają ostatecznych szlifów. Tak było z Darkiem Świerczem - otrzymał dużą pomoc w pogłębianiu wiedzy. Zapraszanie dzieci na zloty Akademii mija się z celem, one mogą uczyć się w domu. Chyba że mamy do czynienia z rzeczywiście genialnym i rokującym duże nadzieje siedmiolatkiem.

    Nigdzie nie wyczytałam, że pisano o konferencyjnych zlotach adeptów MASZ poprzez internet. Raczej chodzi o indywidualne treningi i takie wymagają mniejszych nakładów finansowych, niż bezpośredni kontakt. A przy indywidualnym treningu bezpośredni kontakt nie odgrywa większej roli. Obserwowałam to wielokrotnie podczas treningów ze swoimi uczniami Aleksandra Wojtkiewicza i Jaana Ehlvesta.

    Może bezpośredni kontakt jest potrzebny przed rozgrywkami drużynowymi w celu nawiązania bliższych kontaktów między członkami drużyny, ale nie zapominajmy, że szachy są sportem indywidualnym. I raczej udział w tych samych turniejach zbliża ludzi, a nie wspólne przebywanie na szkoleniu, gdzie większość prawdopodobnie nudzi się. Chyba że takie zjazdy są pretekstem do hotelowych rozrób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Galu!
      Ależ to są wybrańcy! Po prostu nie mamy innych. Wydaje się, ze MP lub vice MP to przynajmniej sygnał aby zwrócić uwagę na adepta. Taką pomoc jak Darek otrzymują nieliczni , gdy uzyskają odpowiednie rezultaty sportowe.
      Nie zna Pani polskich realiów, które my poznajemy w rozmowach z dziećmi w czasie trwania MASZ. Można całą księgę napisać o tym. Niektóre z dzieci nie mogą się uczyć w domu, część pokazuje spore zdolności praktyczne ale nie wie czego i jak się uczyć.
      Trzeba je ukierunkować.
      O konferencjach nie pisano ale to byłoby i oszczędniej i bez dojazdów itd. Tyle, że nie da się tego przeprowadzić.
      Proszę jeszcze o wskazówkę jak to rozliczyć bo wprawdzie fikcja jest daleko rozwiniętym sposobem funkcjonowania w Polsce
      ale nie można chyba jej zalecić oficjalnie. Pewne ogólne tematy należy omówić grupowo . Jak już wspomniałem mam kilka lat doświadczeń w indywidualnych zajęciach na żywo i poprzez internet i jestem innego zdania niż Pani.
      Nie zauważyłem aby dzieci nudziły się na zajęciach. Czasem bywają zmęczone co daje o sobie znać tuż przed końcem sesji. Program jest intensywny i taki ma być. Żadnych rozrób w ciągu wielu lat funkcjonowania MASZ nie zanotowano.

      Usuń
  14. Może rozrób nie zanotowano przy spotkaniach MASZ, ale są dowody i świadkowie aktywności JUNIORÓW podczas turniejów. Te fakty zostały zamiecione pod dywan. I juniorzy nie byli sami, byłi pod opieką dorosłych trenerów. Gdyby Pan chciał zobaczyć te dowody, to służę zdjęciami.

    Każdy ma własny styl i sposób prowadzenia treningu, ja nie mam żadnego, bo nikogo nie trenuję. Obserwuję życie szachowe, czytam polemiki i wyciągam wnioski.

    Rozliczenie kontaktów internetowych jest bardzo proste - każdy komunikator pokazuje czas trwania kontaktu.

    Mogę też podpowiedzieć, jak znaleźć pieniądze na te kontakty. Kadra seniorów składa się wyłącznie z zawodowców. Zawodowcom należy płacić za pracę, czyli w tym przypadku za udział w drużynowych rozgrywkach (olimpiada, ME, spotkanie towarzyskie z Ukrainą). Nie rrozumiem, dlaczego kadrowicze otrzymują stypendia. Pisałam już o tym, a tu jeszcze raz powtórzę. Gata Kamsky nie otrzymał od Amerykańskiej Federacji Szachowej ani centa na mecz o mistrzostwo świata z Topałowem. Musiał znaleźć sobie sponsora. To samo powinno dotyczyć wszystkich szachowych profesjonalistów - niech sobie znajdą sponsorów, jeśli nie potrafią zarobić na szachach i nie potrafią zająć się czymś bardziej dochodowym. Polski Związek Szachowy powinien sponsorować tzw. "nadzieje". Uważam, że PZSzach powinien przede wszystkim popularyzować szachy, a nie być głównym źródłem utrzymania tzw. profesjonalistów. I kuriozalne w skali światowej są stypendia solwerowców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Galu!
      Nie trzyma się Pani tematu. Odpowiadałem na pytania dotyczące MASZ bo to znam dobrze. Znamienny jest ten tryb "może". Niech Pani spróbuje rozliczyć w Polsce zajęcia prowadzone w taki sposób. Życzę powodzenia!
      Może Pani opublikować zdjęcia na swoim blogu. Nie przypominam sobie aby juniorzy będący pod moją opieką wystąpili w takich epizodach. Wielokrotnie pisałem, że zajmuję się sprawami trenerskimi , szczególnie dotyczącymi MASZ.. Sam nie byłem świadkiem wspomnianych przez Panią wydarzeń . Jak zatem mam reagować? Powiedzieć, że słyszałem, że ktoś widział itd.
      Nie bardzo rozumiem, dlaczego mam się wypowiadać w sprawie finansowania kadry seniorów. To nie moja działka . Tak jak organizacja turniejów. Nie znam też wystarczającej ilości faktów aby polemizować na wiele innych tematów dotyczących PZSzach. Wolę nie zmyślać bo tylko to pozostaje w takiej sytuacji.
      Jak widzę, gdy kończą się argumenty dotyczące MASZ szuka Pani czegokolwiek aby co wykazać?
      Obraziłem panią pisząc przez Wy bo Pani sama się wypowiada na proponowane tematy?. Ok!
      To czemu ja, piszący to prywatnie, choć współpracujący z PZSzach mam robić przymusowo za rzecznika ?
      I odpowiadać na pytania nie znając faktów , uwarunkowań? Będąc przy tym krętaczem, Pinokiem i pikusiem ( małym zresztą) Dla mnie to ciężkie brzemię ( szczególnie ten pikuś) i w tym duchu nie zamierzam dalej "polemizować".
      Z poważaniem.

      Usuń
  15. Jest kilka blogów specjalizujących się w sensacji i skandalach a akurat mój do takich nie należy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ma Pan rację, wykonuje Pan swoją pracę, a reszta - co mnie to obchodzi. Niech dalej znikają kluby szachowe, dalej zmniejsza się liczba medali zdobywanych przez dzieci i dalej zwiększa się liczba wegetujących polskich arcymisiów.
    Przyjemnie się dyskutowało, Życzę sukcesów! Znikam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Panie Waldemarze, słusznie Pan pożegnał Panią Galę na tym forum. Jest ona obywatelką USA, natomiast Pan J.K. jest obywatelem Niemiec. Niech Pani Gala doradza zawodnikom z federacji USA, a Pan J.K. zawodnikom z federacji niemieckiej. U nich przecież wszystko funkcjonuje idealnie. Proszę nie zaśmiecać tego forum wypowiedziami osób reprezentujących zagraniczne federacje szachowe, którzy jak widać źle życzą Polsce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezależnie od tych ciekawych uwag nie bardzo wiem dlaczego mam odpowiadać za wszystkie "winy" PZSzach-u .
      Owszem , obchodzi mnie to czy juniorzy bankietują czy nie ale nie mam żadnych dowodów . Mam się posługiwać plotką?. Czemu tych zdjęć nie publikują J.K czy Z.N? . Mogę starać się wykonywać swoją pracę . Zresztą kiedy piszę o MASZ to też jest źle. Okazuje się, ze nie znam się na tym. Ludzie, którzy nigdy niczego nie zrobili jako zawodnicy i trenerzy wiedzą lepiej. O szachach, psychologii i w ogóle o wszystkim
      czego by nie wymienić. Taki jednostronny obraz szachów według nich jest obiektywny. Zapewne poprawia też wizerunek szachów w Polsce...

      Usuń
    2. Czy mógłby Pan coś napisać o naszych zdolnych juniorkach np. o Klaudii Wiśniowskiej ? Czy ma szanse wejść do polskiej reprezentacji kobiet i czy Pan uważa , że właśnie ona powinna jechać na Mistrzostwa Świata do lat 20 ?

      Usuń
    3. Zamierzałem napisać cykl o zdolnych juniorach i juniorkach ale ciągle jest to w sferze planów na przyszłość. Nie wiem też czy taki cykl nie wzbudzi więcej niechęci niż pozytywnej energii. Sadząc po tym co widzę, słyszę i czytam to może zupełnie odwrotnie niż sobie zakładałem. To samo dotyczy trenerów.
      Ale może zmienię zdanie.

      Usuń
    4. Całym sercem jestem przy "Klodzi" , bardzo ją lubię i miałem okazje obserwować jej drogę szachową przez wiele lat. Myślę, że ostatnio, podobnie jak większość młodych ludzi przykłada się bardziej do nauki niż do studiowania szachów. To pewniej lepiej wiedza trenerzy z Gorzowa.

      Usuń