niedziela, 4 maja 2014

Kto zjadł ostatnie ciastko?






Rys.Andrzej Mleczko



W odległych czasach Jacek Bednarski został zdyskwalifikowany przez PZSzach za tzw. 
"całokształt".Czytałem wyjaśnienia Jacka . Maszynopis zawierał relację z chyba ośmiu epizodów, które złożyły się na ową dyskwalifikację.  Czas zatarł już szczegóły. Pozostał obraz barwny , obfitujący w ekscytujące wydarzenia. 
Całość zawarta w teczce została oddana do ewentualnej korekty Rafałowi  Marszałkowi z, którym
 wspólnie śledziliśmy kolejne wątki, jako ludzie życzliwi rozlicznym talentom Mistrza.
W rezultacie dyskwalifikacji Jacek nie pojechał na Olimpiadę. 
Był postacią bardzo znaną w światku szachowym i nie jest dziwne, że jakiś jego przyjaciel  zapytał członka naszej reprezentacji o powód absencji Jacka.
"Był zamieszany w kradzież" - brzmiała odpowiedź "życzliwego"
Tak mi to zrelacjonował Jacek po jakimś czasie.
Pamiętając zawartość owej teczki zapytałem: "A byłeś?"
"Byłem" - odparł .
Byłem najwyraźniej jednym wielkim znakiem zapytania bo Jacek, bawiąc się chwilą rzekł: " Byłem zamieszany w kradzież w tym sensie, że to ja zostałem okradziony".
Tak wyglądała mniej więcej sytuacja z ciastkiem. Jakiś urwis zwinął mi ostatnie ciastko sprzed nosa ( płci dziecka nie pomnę) ale specjalnie się nie zdenerwowałem bo był tam tzw: "szwedzki stół".
Jestem w Polsce znany z tego, że odbieram ciastka , głownie małym dziewczynkom. Chłopców się boję bom starszy człowiek a taki urwis to może kopnąć i uciec.
Jak do tej pory udawało mi się ale po ME postanowiono ukrócić ten niecny proceder z uwagi na możliwość konfliktu międzynarodowego.
Na utajnionym zebraniu Komisji Młodzieżowej zobowiązano mnie do odnalezienia owej dziewczynki, przeproszenia jej oraz zakupienia dla niej tortu.
Jest to trudne ale nie ustaję w staraniach.




11 komentarzy:

  1. Świetny tekst! Ciekawe czy kledzikopodobne zrozumieją jego przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Są pozbawieni poczucia humoru choćby, więc na zbyt wiele bym nie liczył.

    OdpowiedzUsuń
  3. To mnie w tych ludziach najbardziej przeraża. Są tak wbici w siebie, że tam nie ma za wiele miejsca na śmiech. Jeśli już, to tak krótko i półgębkiem jakby ktoś miał ich za to zaraz ukarać. A potem szybki powrót do tego metodycznego, kulturalnego, lodowatego jak lody Spitsbergenu rozliczania wszystkich. Ciekawe, że ich nie dziwi, że od tylu już lat kontynuują te swoje debaty praktycznie w tym samym gronie, że nikt do niech nie dołącza, a jeśli już ktoś się pojawi, a jeszcze ma nieco odmienne zdanie, to są skrajnie podejrzliwi. I czy mają rozeznanie, co większość szachistów w Polsce sądzi na ich temat. Ja wiem, bo rozmawiam po turniejach, ale nie będę tego pisał. Po co? Nawet gdyby się dowiedzieli i tak się nie zmienią...

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest przerażające! Ta napuszona powaga bo przecież niby chodzi o losy polskich szachów. I te same wywody o niszczeniu juniorów. Można pisać, dowodzić a J.K napisze , że wychodzi na to, że to wina juniorów . Jakbym pisał w innym języku, niezrozumiałym dla niego. Pisałem wielokrotnie o wyborach życiowych do, których wszyscy mają prawo. Nie pisałem o żadnej winie, nie oceniałem w żaden sposób pójścia na studia. Ale co ja tam opowiadam. Przecież to nie ma żadnego znaczenia. Ważne, że zjadłem to ostatnie ciastko...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyjaśniałem także dlaczego usunąłem komentarz K.K ale oczywiście nie zostało przyjęte do wiadomości. Komentarz był ok ale nie zamierzam gościć tego człowieka na swoim blogu. I mam do tego prawo. Nie zaprosiłbym go do domu, zwłaszcza po tym jak polecił link z blogu tego, który pisze ze "specyficznym smaczkiem". Jeśli przyjąć, że odchody maja także specyficzny smaczek to i owszem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Panowie! Robicie bardzo dobrą robotę na swoich blogach! Większość naszego środowiska nazwiska Waszych oponentów na wiadomych blogach traktuje z uśmieszkiem, wiedząc, że to kompletne oszołomy. Młodzież reaguje na ich nazwiska (lub pseudonimy) i wypowiedzi gromkim śmiechem. Żaden zawodnik z czołówki nie udzieli im wywiadu. U nich zawsze dominuje spiskowa teoria. A najgorsze jest to, że przeżywają prawdziwą satysfakcję, żeby nie powiedzieć orgazm, gdy naszym zawodnikom nie idzie. Ktoś trafnie ich nazwał "szachowmi impotentami".

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak jest jakaś porażka to można pisać o wszystkim., wymienić wszystkie "błędy i bolączki", które z dawien dawna trawią środowisko szachowe. I "zadumać" się., Nad mizerotą działaczy, trenerów,zawodników. A wszystko to z "troski" o los polskich szachów. Chciałbym zobaczyć tych "znawców" jak publicznie rozmawiają z rodzicami i młodzieżą i jak próbują przekonać tych, którzy na co dzień bywają na turniejach i wiedzą jak jest. Wtedy przekonaliby się w jakim urojonym świecie żyją.

    OdpowiedzUsuń
  8. Katarzyna Szczurek7 maja 2014 14:39

    Szanowny panie Waldemarze, nie mam w zwyczaju pisać żadnych komentarzy na cudzych blogach, ale nie mogę się zgodzić na to, żeby brał Pan na siebie niecne uczynki kogoś innego. Przecież to nie Pan zabrał to ostatnie ciastko. Ten kto to zrobił to wie i powinien się do tego przyznać - choćby tylko Panu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Pani za głos w tej sprawie! Oczywiście, że to nie byłem ja. Napisałem przecież ironicznie chcąc pokazać jaki rodzi się plotka. Niestety nie pierwsza i nie ostatnia. Z poważaniem!

      Usuń
    2. Jak Pani zapewne pamięta jedna z plotek dotyczyła Pani a mianowicie, że Pani syn został powołany na sesję MASZ aby Pani zamknąć usta. Brak informacji i skłonność do plotkowania plus uprzedzenia i mamy sensację! Mógłbym z Panią polemizować na różne tematy ale nie mogę Pani odmówić odwagi. I po takim potraktowaniu nawet Pani nie przeproszono, przynajmniej na blogu J.K
      Tymczasem za sprawcę powstania tej plotki uznano PZSZach a nie tego kto ją wytworzył!
      Też charakterystyczne dla blogu J.K

      Usuń
    3. Katarzyna Szczurek7 maja 2014 16:01

      Panie Waldemarze ja sprawę wyjaśniłam. Nie wszystko robi się publicznie. A polemika zawsze jest dobra. Może coś zmienić na lepsze. Ważne, żeby umieć słuchać i szanować zdanie drugiego człowieka nawet jeśli się z nim nie zgadzamy. Trzeba umieć się postawić na miejscu tej drugiej strony i pomyśleć " a co ja bym zrobił(a) gdybym był(a) na jego(jej) miejscu" ?

      Usuń