czwartek, 24 kwietnia 2014

Z uporem maniaka










Swego czasu do Warszawy zupełnie prywatnie przyjechał Erich von Daniken . Przyjechał odwiedzić swego przyjaciela Waldemara Łysiaka. Ktoś z redakcji "Kultury" postanowił zaprosić "specjalistę od kosmitów" na towarzyskie spotkanie gdzie ostro go zaatakowano i "sponiewierano". Do tego wyrażono zdziwienie , że tak przytomny człowiek jak Łysiak wierzy w teorie Danikena. Łysiak sprostował, że są przyjaciółmi a w głoszone przez przyjaciela poglądy nie wierzy. Tym niemniej podobny zarzut pojawił się znowu na łamach innej gazety. Po trzecim razie Łysiak doszedł do wniosku, że nie ma sensu niczego prostować, ponieważ nie ma rady na głupotę.

W tych odległych czasach grałem kiedyś w meczu jako zawodnik "Anilany" Łódź przeciwko drużynie  łódzkiego "Startu" . Spotkanie ważne bo był to mecz ligowy. Przegraliśmy 8:0!
W Polskę poszła wiadomość, że podłożyliśmy się aby tym samym odwdzięczyć się za przejście do "Anilany" ze "Startu" Witka Balcerowskiego. Grałem w tym meczu jako junior i po zwykłej walce przegrałem z moim kolegą, wówczas dużo silniejszym ode mnie.
Dlatego przy każdej okazji, gdy mnie na turniejach zaczepiano odpowiadałem, że grałem w meczu i nie było żadnej podkładki. "Tak, tak musieliście jakoś się odwdzięczyć" padało zwykle w odpowiedzi.

Zdumiewające są mechanizmy myślenia. Gdy wdrukuje się pewne przekonanie to żadne fakty, żadne dowody nie są w stanie tego zmienić.   

Już kilka razy przeczytałem, że jestem zawodowym szachistą . Otóż nie jestem od bardzo dawna ale nie sądzę aby to coś zmieniło .

Przeczytałem też kilka razy, że pracuje etatowo w PZSzach. Też nie jest to prawda.

Najczęściej powtarzana jest mantra jakoby w MASZ uczono tylko końcówek . Ludzie, którym nawet nie przyszło do głowy aby wykonać jakikolwiek wysiłek i przeczytać, dowiedzieć się jak jest naprawdę "mantrują" tak na jednym z blogów co podaje "tylko prawdziwe wiadomości".
Trwa to już jakiś czas i nie widać aby komuś z tamtejszych Anonimowych "znawców" zebrało się
na myślenie inne niż życzeniowe.

Podobnie jest z oceną pracy Dworeckiego. Ten wybitny trener doczekał się już oceny człowieka z innej epoki czyli chyba "leśnego dziadka" czas powitać w naszym gronie. I on także zaleca studiowanie tylko końcówek. Część książek Dworeckiego została przetłumaczona na język Polski i nie ma w zasadzie żadnych przeszkód aby się dowiedzieć nad czym zaleca on pracować . Ale po co?
Łgarstwa są łatwiejsze. I wszyscy mają to samo "swoje" zdanie. Ciekawy jest także pogląd, że Dworecki jest trenerem kontrowersyjnym. Niby dlaczego?

Wreszcie najczęściej powtarzaną bzdurą jest "prawda o przeskakiwaniu debiutu" przez Carlsena.
Aby się przypodobać Panu J.K jego fani wrzucili do jednego worka wszystkich tych, którzy mają taką właśnie opinię o grze Carlsena. Kramnik, Gelfand i jeszcze jacyś tam inni kolesie niefortunnie się tak wyrazili. I to piszą frajerzy szachowi o czołówce światowej.!
Pomijam już, że jakiś czas temu zamieściłem na swym blogu obszerne i jak mi się wydaje nie pozostawiające wątpliwości wyjaśnienie tego zwrotu ( "przeskakiwania debiutu").
Co "przeskakuje" Carlsen
Bardzo długo było cicho aż tu zaczęto wyszydzać wszystkich tych, którzy głoszą takie teorie.W tym mnie wprost i "zza węgła"
Przy czym kompletnie bez zrozumienia istoty zagadnienia. Głupota czy celowe działanie? Nie wiem.
Ciekawostką jest jednak, że ,gdy "Slawomirus" objaśnił jak on to widzi to zachwytom nie było końca. Tylko, że w skrócie powtórzył on to co napisałem we wspomnianym wpisie!
Ciekawostka prawda?
No ale jak się człowiek uprze to wszystko wyprze z umysłu i nie ma rady na to.
Ciekaw jestem jak długo tak można "mantrować". Póki co końca nie widać...






2 komentarze:

  1. Panie Trenerze! W każdym kraju jest pewien procent osób "nawiedzonych". Niektórzy wierzą, że Słońce krąży wokół Ziemi, niektórzy wierzą w kościół latającego potwora spaghetti, niektórzy wierzą w idiotyzmy wypisywane na blogu JK. Na to nie ma rady i zawsze tak będzie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń