wtorek, 17 września 2013

"Fałszywa" interpretacja





Jerzy Konikowski wzruszył mnie . Z takim żarem bronił prawa Krzysztofa Kledzika do wypowiadania się na tematy szkoleniowe o których ten nie ma pojęcia, że prawie zapomniałem, że nie ustosunkował się do fałszywie przypisywanych mi wypowiedzi. Podobnie jak pozostałe towarzystwo bezimiennych wzajemnej adoracji. Krzepiące słowa otuchy tchórzliwego anonima i po sprawie. Tylko, że "fałszywa " interpretacja jest kolejnym pogrążaniem się J.K. 
Trzeba było dać aneks, że punkt 13 nie dotyczy pana Krzysztofa Kledzika oraz wszelkich anonimów piszących na jego blogu. Wtedy intencja byłaby jednoznaczna i wyrażona jasno.
A tak to kolejny strzał we własną stopę!





13 komentarzy:

  1. Odnoszę wrażenie że pan Konikowski bawi się całą sytuacją (z sobie znanych powodów - może by sprowokować jakąś dyskusję bo jednak szachy w Polsce najlepiej nie stoją )bez względu na fakty trzymając się swoich teorii i szukajac na siłe przeciwników.
    Teorii w cześci mówiącej że nie można umniejszać znaczenia debiutu jak najbardziej słusznej ale w sugerowaniu że debiut i tylko debiut i na nim nalezy skupić główną pracę szkoleniowa a reszta jakoś pójdzie - wręcz szkodliwej. Sam Carlsen co rusz udowadnia co jest decydujące w nowoczesnych szachach - ja nazwałbym to prosto zasadą zrównoważonego rozwoju.
    Odczuwam że o ile Pan Konikowski zabawia się w taki sposób to już komentarze Pana Kledzika odbieram jak słowa "fanatyka debiutowego" który zakłada z góry intencje rozmówcy nie dopuszczając nawet do świadomości faktycznego sensu czyichś wypowiedzi o ile nie są zgodne z jego tezami.
    Zdarzają się sytuację iż osoby bardzo emocjonalnie zaangażowanie w jaką sprawę by nie odczuwać dysonansu po prostu nieświadomie nie przyjmują do wiadomości żadnych argumentów które są niezgodne z wcześniejszymi założeniami(najłatwiej zauważyć można to zjawisko w publicznych "rozmowach "polityków). Jeśli założenie było takie że "wszędzie lekceważy się debiuty w szkoleniu" każde tłumaczenie niezgodne z tym będzie pomijane zaś każde nawet wyrwane z kontekstu słowo jakie możne pasować do założonej tezy będzie emocjonalnie przedstawione i skomentowane.
    Zaangażowanie pana K.K godne podziwu, szkoda że tak nieładnie realizowane, zakładam że za sprawą silnych emocji.

    Tomasz
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą ciekawe ile partii turniejowych zagrał P. Kledzik?

      Usuń
  2. Niestety ciągnie się to latami. Nie przemawiają jakiekolwiek argumenty. Po prostu nie bierze się ich pod uwagę. J.K dalej pisze kolejne odcinki z tym samym nagłówkiem jakby chciał pokazać,że ma sobie za nic wszystko co mu nie odpowiada. Albo na złość. Nie wiem.
    Pan Kledzik nie ma w sprawach szachowych własnego zdania bo niby skąd? Powiela tylko to co powie J.K a inni przytakują. To prawda, że polskie szachy nie mają się najlepiej ale droga do poprawy nie wiedzie poprzez to co proponuje J.K a już z pewnością nie przez taką nagonkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Waldemarze, czy nie sądzi pan, że JK i jego poplecznicy, to są po prostu zwykli trolle? Nie ma sensu z nimi dyskutować, bo nie ma o czym. Niech JK pisze sobie o szachach niemieckich, skoro wyrzekł się Polski kilkadziesiąt lat temu zmieniając federację na GER.
    Weteran

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety odnoszę wrażenie, że mają dużo z trolli a niektórzy nimi są, że tak powiem pełną gębą. Ma Pan rację, nie ma to sensu głębszego. Piszę o tym co jakiś czas aby im uświadomić, że ich mały zamknięty światek to nie całe środowisko szachowe.
      Głównie jednak piszę do tych, którzy być może na podstawie jednostronnych, powtarzanych z uporem zaklęć mogą poddać się manipulacji. Dlatego dobrze, że się ktoś taki jak Pan odzywa bo jakoś mało jest takich głosów. Rozmawiam z wieloma ludźmi i przyznają mi rację ale nie chce im się pisać. Uważają, że nie ma potrzeby .

      Usuń
    2. Trzeba pisać - zachowując spokój i rzeczowo argumentując. Nie można zostawić manipulacji bez odpowiedzi bo zaczyna żyć własnym życiem,np. gdyby Pan nie przytoczył większego fragmentu wywiadu z Krasenkowem pokazując co wyjęto z kontekstu, święcie przekonany trwałbym w błędzie. Więc nawet jeśli parę osób przeczyta i otworzy oczy na manipulację to warto.
      Właściwie teraz wyrażnie widać ze temat "debiuty" to pretekst. Na blogu J.K panowie wprost piszą że chodzi im tylko o debiut, że trzeba rozwijać zawodników we wszystkich fazach gry a chodzi im o to by po prostu tylko nie zaniedbywać debiutów ale położyć na nie większy nacisk - w sumie jak najbardziej słusznie.
      Pan twierdzi że absolutnie w akademii nie zaniedbujecie przygotowania i że nigdy nie twierdził że debiut jest mniej istotny od innych elementów.
      Więc nie ma tu żadnej sprzeczności.
      Pozostaję pytanie jak się dalej rozwijać szachowe talenty i metody szkolenia, tak jak nie można negować wszystkiego co jest robione obecnie tak i nie wolno okopać się na stanowisku że zmiany - szukanie nowych metod itp jest niepotrzebne. A jak to zrobić cóż od tego mamy fachowców niech dyskutują :) najlepiej niech rywalizują różne szkoły - różne metody szkolenia. Rywalizacja jest najlepszą motywacją tak dla zawodników jak i szkoleniowców. Mogą być w kung- fu różne szkoły i style walki to mogą być i w szachach a każda może mieć swoich mistrzów.

      Usuń
    3. kończąc poprzednią wypowiedz - nie ma prostszego sposobu na wykazanie wyższości własnych metod treningowych jak aktualne wyniki (wychowanków). Aktualne a nie jak w piłce gdzie panowie od lat nieaktywni trenerzy z sukcesami w latach 80 jak Piechniczek i Gmoch komentują i krytykują obecnych szkoleniowców pomimo że to niby nadal piłka już całkowicie inna nieporównywalna dyscyplina ich odwrotnościa jest np. Lenczyk który pomimo podobnego wieku "do wczoraj" był aktywnym i z sukcesami trenerem.Tak więc aby para nie szła w gwizdek bowiem jak widać zapał maja wielki polecam Panom K.K i J.K założenie własnej szkoły szachowej co korzystnie zwiększy rywalizację w polski szachach a dzięki temu będą mogli praktycznie udowodnić innowacyjność i efektywność propagowanych metod.

      Tomasz

      Usuń
    4. Pomysł jest prosty! Wcześniej J.K znajdował sobie zdolnych juniorów i oferował im pomoc. Mniemam, że miał jak najlepsze intencje. Ciekawe jak sobie poradziłby, gdyby się nagle okazało, że na "papierze" wygląda to zupełnie inaczej niż w życiu ale trzymam kciuki!

      Usuń
    5. Częściowo istotnie jest to kwestia nieporozumienia. J.K wciska dosłownie naukę debiutów w każdym wieku i na każdym poziomie. Argumentacja ,że debiut jest najważniejszy jest zwykłym chwytem demagogicznym. Bo jak się źle zagra to następnych faz już nie będzie. A jak powstanie równa pozycja lub z niewielką przewagą to co? Jakoś sobie poradzą? Może ale niekoniecznie. Onegdaj J.K pisał, że podział na fazy gry jest sztuczny. Wszelki podział jest sztuczny ale ze względów dydaktycznych niezbędny.Szachy są zbyt trudną grą aby uczyć wszystkiego naraz.
      Wszystkim zaś, którzy piszą o grze środkowej lub o końcówce wytyka się natychmiast brak zrozumienia procesu treningowego itd. Lub "sabotaż"
      Nie ma możliwości aby w takiej atmosferze prowadzić rozmowę. Jest tylko zacietrzewienie. Wszystkie argumenty, które przedstawiłem odnośnie Akademii pozostały bez echa bo J.K i K.K piszą nadal swoje. To jak z nimi rozmawiać?

      Usuń
  4. Nadal twierdzę, że z trollami nie ma sensu dyskutować. Oni i tak wiedzą lepiej. Swoją drogą, to bardzo fajny blog pan prowadzi. Pozdrawiam
    Weteran

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję. Wolałbym aby nie pojawiały się tu takie "przepychanki" ale uważam, że niekiedy okoliczności wymagają aby się odezwać. Przestałem pisać do nich i dla nich. Pisze do tych, którzy nie mając rozeznania mogą ulec całej tej manipulacji.

    OdpowiedzUsuń
  6. O co chodzi z tym Krasenkowem ? Co zostało wyrwane ''niby'' z kontekstu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacytowałem wcześniej fragment wywiadu z M.Krasenkowem. Proszę przeczytać i wszystko stanie się jasne.

      Usuń