Z uwagi na nieporozumienia towarzyszące tytułowemu zagadnieniu proponuję tłumaczenie fragmentu rozdziału z książki Aleksandra Panczenki "Teoria i praktyka gry środkowej"
Część V Równe pozycje
Swoją teorię W. Steinitz zaczynał właśnie od takiego pojęcia i mówił,
że przy równowadze nie należy od razu atakować, tylko trzeba gromadzić drobne
przewagi (szczególnie na początku partii), starać się wywalczyć przewagę, a
potem dopiero przechodzić do ataku osłabionej pozycji. Można to osiągnąć tylko
drogą długotrwałego manewrowania. W równych pozycjach, ocena pozycji i ułożenie
planu gry nabierają większego znaczenia niż w pozycjach z przewagą jednej ze
stron, tutaj częściej zdarzają się błędy strategiczne. Właśnie w takich
pozycjach, przejawia się klasa gracza, jego myślenie pozycyjne, sztuka
manewrowania i technika. W związku z tym, że nie da się przekształcić równej
pozycji bez błędów czy niedokładności trzeba grać jak maszyna, ale to jest niemożliwe,
dlatego równą pozycję wygrywa ten, kto mniej się myli i gra dokładniej, to
znaczy ten, kto ma wyższą klasę. Czasem, aby grać na wygraną w równych
pozycjach (najczęściej z dużo słabszym przeciwnikiem) zdarza się pójść na
jakieś tam ustępstwa, licząc na swoje doświadczenie, niedoczas przeciwnika.
Lasker, Korcznoj, Poługajewski, Larsen i inni szachiści często szli na to, ale
dostawali „swoją grę” na innej części szachownicy. Tego typu pozycje
rozpatrywaliśmy wcześniej (patrz <<Kontr gra>>), dlatego teraz nie
będziemy do nich wracać. Zwykle podczas gry z w przybliżeniu równymi
przeciwnikami odbywa się skomplikowane manewrowanie, gra na zmęczenie, na błąd
przeciwnika, jak często robili Capablanca, Schlechter, Rubinstein, Smysłow,
Petrosjan, Karpow, Andersson i inni.
Rozpatrzymy dwie najbardziej typowe metody gry w równych
pozycjach, w tym w pozycjach z mikroskopijną przewagą jednej ze stron.
Gra „na klasę”
(bez ryzyka
jak remis to remis)
Gra
„na klasę” to stopniowe gromadzenie drobnych przewag drogą manewrowania, czasem
zmianę charakteru pozycji na w przybliżeniu równą innego typu.
Aby obraz był pełniejszy proponuje jedną z wielu pozycji zamieszczonych w książce Panczenki w charakterze przykładów dla tego rozdziału.
 |
Poz. po 14 pos. białych |
Mam jeszcze kilka uwag.
Związek debiutu z grą na klasę jest tylko taki, że , gdy nie uzyskamy przewagi w debiucie musimy uciekać się do takowej gry jeśli chcemy próbować wygrać.
Grać tak może tylko silniejszy szachista przeciwko słabszemu .
Inaczej cała ta koncepcja pozbawiona byłaby sensu.
Wiele współczesnych pojedynków jest rozgrywanych w ten sposób.
Wynika to chociażby z wysokiego stopnia poznania w stadium debiutowym. Trudno jest tu uzyskać przewagę i potrzeba innych sposobów do gry na wygraną.
Uwagi te kieruję szczególnie do prześmiewców z niemieckiego blogu dla Polaków, którzy konsekwentnie nie zamierzają zrozumieć sensu zarówno "przeskakiwania debiutu" jak i "gry na klasę"
Jak zwykle ignorancja i głupota walczą tam o pierwszeństwo.